Parkingowi samozwańcy
Świątek piątek, lato, zima - niezależnie od pogody i pory dnia po wrocławskich parkingach snują się samozwańczy parkingowi.
Podchodzą do kierowców i obiecują przypilnować auto za "co łaska". _ Za takie pilnowanie to ja dziękuję bardzo _ - złości się wrocławianin Andrzej Kłos. - _ Co się może stać samochodowi w środku miasta? Tu chodzi o haracz, bo jak nie zapłacisz, to ci taki parkingowy coś zniszczy _ - dodaje. Więc i on sięga po portfel.
Dagmara Turek-Samól, rzeczniczka straży miejskiej, tłumaczy, że jedynym sposobem na tych parkingowych jest niedawanie pieniędzy. _ My nie możemy nic im zrobić, bo oni nie łamią prawa. Jeśli nie nagabują i są kulturalni, to jedynie możemy odstraszać ich swoją obecnością _- tłumaczy rzeczniczka. _ Ale nie możemy być wszędzie _ - dodaje.
Dlatego radzi, by nie sięgać po złotówki i nie nakręcać interesu bezrobotnych. Według niej, nie są oni groźni. Straż miejska nigdy nie miała zgłoszenia, by któryś z nich kiedykolwiek zniszczył auto albo był agresywny. Maciej Czujko