Paliwo po 4 zł? To wciąż rzadkość
Jeszcze kilka miesięcy temu ta informacja brzmiałaby jak żart. Ale to fakt - na niektórych stacjach litr benzyny kosztuje już 4 złote. Nie oznacza to, że już za chwilę taka cena będzie powszechna w całym kraju. Koncerny paliwowe i właściciele stacji wetują sobie chude lata, gdy działali na granicy opłacalności, nie bez znaczenia jest również kurs złotówki.
Choć średnia cena benzyny 95 wynosi obecnie 4,44 zł, a oleju napędowego 4,45 zł, na niektórych stacjach można znaleźć wyraźnie tańsze paliwa. Gdzieniegdzie wyświetlane przy dystrybutorach kwoty to równe 4 złote, a nawet mniej. Na takich stacjach szybko ustawiają się kolejki zmotoryzowanych. Pozostali czekają, aż podobne ceny pojawią się w innych miejscach. Czy tak będzie?
Cena ropy naftowej na światowych giełdach jest najniższa od lat. Nie przekłada się to jednak w pełni na wydawane przez kierowców kwoty. Dlaczego? Przede wszystkim rafinerie i właściciele stacji paliw podnoszą swoje marże, by zbilansować sobie miesiące, gdy ich zarobek był minimalny. Wpływ na to ma również spora bezwładność cen, jaka charakterystyczna jest dla rafinerii. Te kupują surowiec w ogromnych transzach. Przy gwałtownych spadkach cen ropy naftowej muszą one podtrzymywać wyższą cenę paliw, by uniknąć strat.
Nie bez znaczenia jest również wartość polskiej waluty. Złotówka słabnie w stosunku do dolara, a to oznacza, że rafinerie i właściciele stacji paliw muszą przygotować się na wzrost kosztów własnych. Póki co paliwo w cenie niższej niż 4 zł najczęściej można spotkać na stacjach przy hipermarketach. Tam sprzedaż benzyny i oleju napędowego jest jedynie dodatkiem do głównej działalności, a niskie ceny wabią klientów na zakupy do sklepu.
tb/sj/tb