P-f1: Kubica zrobi BMW awanturę
Robert Kubica po raz drugi w tym sezonie nie ukończył wyścigu i po raz drugi został umieszczony przez serwis planet-f1 wśród przegranych GP Malezji w publikowanej po każdym Grand Prix klasyfikacji "Winners and Losers". Planet-f1 uważa, że winny problemów Kubicy jest jego zespół.
"Szybkość Brawn GP, a także pozostałych ekip z podwójnymi dyfuzorami (Toyota, Williams) oraz Red Bulla, musiała być dla niemieckiego zespołu straszliwym szokiem" - uważa p-f1.
O samym Kubicy, który po raz drugi w tym sezonie nie zdobył żadnych punktów, tym razem z powodu awarii silnika już na samym początku wyścigu, serwis pisze: "To nie jest typ gościa, który we flegmatyczny sposób zareaguje na awarię silnika już na trzecim okrążeniu i na fakt, że jego kolega z zespołu szczęśliwie wywalczył drugie miejsce".
W ten sposób planet-f1 sugeruje, że polski kierowca może zgotować swojemu zespołowi niezłą awanturę. Na torze i w rozmowach z mediami Kubica jest co prawda bardzo spokojny i opanowany, ale już w ubiegłym sezonie zobaczyliśmy, że gdy cierpi z winy zespołu, potrafi zrobić się niesympatycznie.
Z kolei Nick Heidfeld został umieszczony wśród zwycięzców GP Malezji. Serwis zastanawia się, jak to się stało, że udało mu się zająć drugą pozycję. "Fakt, że on miał tylko jeden pit stop, a Button z Brawn GP aż cztery, a mimo to finiszował 22 sekundy za nim, powinien być raczej powodem do wstydu. Ale jak Niemiec sam zeznaje, był tylko 200 metrów od pit lane i zmierzał po opony typu 'intermediate', gdy z nieba spadła ściana wody. Gdyby nie znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, zapewne nie zdobyłby żadnego punktu"
"Niech wyniki nikogo nie zwiodą. Tempo Heidfelda w tym sezonie jest słabe, a BMW jest znacznie wolniejsze, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać jeszcze miesiąc temu" - kończy planet-f1.com.
WOY