Odkrywamy tajemnice Bornego Sulinowa
| [
]( http://www.auto-swiat.pl/ ) |
| --- | Borne Sulinowo jest bez wątpienia jednym z najmłodszych i najbardziej tajemniczych miast w Polsce. Interesująca historia, liczne legendy, fantastyczne położenie i walory geograficzne zainteresowały nas na tyle mocno, że postanowiliśmy je odwiedzić. Z przyjemnością udaliśmy się więc do Chevroleta, by kolejny raz przetestować nowy model Captivy.
Pachnącym nowością autem udaliśmy się niezwłocznie na badanie historii. Zacznijmy od faktów. Na początku lat 30. ubiegłego wieku Niemcy postanowili zadbać o wschodnie granice swojego państwa. Jednym z elementów planu było wzmocnienie poligonu w Czarnem. Zajęto na ten cel tereny wsi Linde, a obok powstało (całkowicie od podstaw) garnizonowe miasteczko Gross Born. Jednym z głównych zadań były szkolenia artyleryjskie.
W czasie II wojny światowej niedaleko Bornego (bliżej dzisiejszego Kłomina) funkcjonowały też obozy jenieckie. Rok 1945 to oczywiście koniec niemieckiego panowania, ale szybko na swoją bazę teren zaadoptowali Rosjanie. To najdłuższy okres historii, bo "czerwonoarmiści" opuścili Borne dopiero w 1992 r. W następnym rozpoczął się okres zasiedlania miasta ludnością cywilną.
Inne fakty? Są równie interesujące - na dnie części jeziora Pile nurkowie znaleźć mogą podwodny las. Okolica jest spokojna i czysta, pełno wokół jezior, lasów, grzybów i zwierząt. To doskonałe miejsce na rodzinny weekend lub nawet urlop. Warto wspomnieć o licznych legendach. Największe dotyczą samego miasta. W latach powojennych nie było ono aż tak ukrywane, jak czasem się słyszy - okoliczna ludność nieraz korzystała z możliwości zrobienia zakupów w dobrze zaopatrzonych sklepach czy z nabycia "lewej" benzyny.
Nieprawdą jest też, jakoby Rosjanie zostawili miasto rozszabrowane, a poligonowe tereny - zatrute. Licznych kradzieży dokonywali raczej (już po wyjściu żołnierzy) mieszkańcy okolicznych miejscowości, zaś badania nie wykazały jakiegokolwiek podwyższenia stężenia trujących substancji w wodach czy w ziemi. Ciągle nie ma jednak odpowiedzi na wątpliwości dotyczące podziemnego miasta, które miałoby mieścić się pod Bornem. Wiele przesłanek wskazuje na istnienie takich budowli, ale dotychczas nikomu nie udało się ich odnaleźć.
Polecamy na AutoŚwiat.pl: Toyota Land Cruiser: jej wysokość V8
Wytłumaczenia nie znajduje też przyczyna zatopienia części wyspy. Niektórzy mówią o niemieckiej bazie okrętów podwodnych, inni o potężnym wybuchu za czasów panowania Rosjan. Jeszcze inni - po prostu o zawaleniu się jaskini. Jedno jest pewne - dydaktyczna ścieżka (21 punktów) przygotowana w Bornem jest obowiązkowym punktem każdej wyprawy.
Nasza wycieczka zaczyna się na wyjeździe z Bornego, przy cmentarzu-pomniku. To może być ostatnia szansa na przejazd malowniczą drogą, gdyż leśnicy dążą do jej zamknięcia. A miejscowi ludzie twierdzą, że poligonowe działania lepiej służyły wrzosom niż pieczołowita ochrona... Do Captivy zaprosiliśmy pana Rajmunda Prusa. To niezwykły przewodnik o potężnej wiedzy, szczególnie jeśli chodzi o militarne historie.
Do niektórych ciekawych punktów na trasie zwyczajnie trudno dotrzeć, więc pomoc tym bardziej się przyda. Już po kilku kilometrach można się zatrzymać, by spacerkiem dotrzeć do pozostałości po okazałej strzelnicy. Półtora kilometra dalej mijamy kolejne opuszczone całkowicie miasteczko Kłomino (po prawej i po lewej stronie drogi). Pomniki upamiętniające osadzonych i poległych znajdziemy niecałe 2 km dalej.
Na chwilę zatapiamy się w malowniczych drogach pośród pól, ale zaraz za miejscowością Sypniewko (około 3 km) czeka na nas kolejne zadanie nawigacyjne: warto poświęcić trochę czasu na odnalezienie starych bunkrów kryjących domniemany skład głowic jądrowych. Jeśli na trasie znajdziemy skrzyżowanie w punkcie GPS N 53°27’07”/E 16°32’31” (500 m po kratce nr 8) i zboczymy w prawo, to podążając cały czas prosto, dotrzemy do bazy.
Ze względu na duże, 4-metrowe uskoki w bunkrach penetrowanie tego miejsca jest szczególnie niebezpieczne, o czym informują tablice. Jeśli już trochę zmęczyliśmy się zwiedzaniem, to możemy odpocząć - przed nami dobre kilkadziesiąt kilometrów trasy. Mimo że znacząca jej część biegnie szlakami szutrowymi, nie mamy problemów z jej pokonywaniem, co w dużej mierze jest zasługą naszej Captivy.
Polecamy na AutoŚwiat.pl: Toyota Land Cruiser: jej wysokość V8
Pewnie pokonujemy pojawiające się co jakiś czas przeszkody, ale w kabinie mamy pełen komfort - jest cicho i korzystać możemy z licznych udogodnień, bogato wyposażonego wnętrza auta. To jednak nie koniec atrakcji na trasie przejazdu.
W miejscowości Juchowo natrafiamy na ruiny pałacu wybudowanego w 1874 r. (wcześniej stał tu dwór) należącego do pomorskiej rodziny von Kleistów. Pozostałości po tym rodzie odnajdziemy również w znajdującym się 5 km na północ od naszej trasy Radaczu. Oglądając ruiny czy kościół możemy na chwilę odpocząć od militarnych celów, ale przed nami jeszcze kompleks bunkrów na Górze Śmiadowskiej.
Teraz już zapominamy o zwiedzaniu i w spokoju poruszamy się północną częścią malowniczego jeziora Pile. Pokonujemy malowniczą drogę pomiędzy jeziorami (obok mamy zbiorniki Kocie i Łąki), oglądając kajakarzy. W ten sposób, od północnej strony powracamy do Bornego Sulinowa. To miejsce naprawdę godne polecenia - spokojne i z klimatem. Może warto wybrać się na którąś z imprez?
Polecamy na AutoŚwiat.pl: Toyota Land Cruiser: jej wysokość V8