Odcinkowy pomiar prędkości na A1 działał tydzień
Nie od dziś wiadomo, że Polacy jeżdżą szybciej, niż nakazują to znaki i przepisy. Ci, którzy drastycznie łamali przepisy na autostradzie A1 mogą spodziewać się mandatów.
Druga edycja Narodowego Eksperymentu Bezpieczeństwa, która miała miejsce pomiędzy 24 a 26 czerwca była akcją przede wszystkim o charakterze edukacyjnym. Kampaniom informacyjnym towarzyszyła jednak zwiększona liczba patroli policji drogowej. Na autostradzie A1 uruchomiono zaś odcinkowy pomiar prędkości.
- System działał od 22 do 30 czerwca na odcinku o długości około 16 km pomiędzy Swarożynem a Pelplinem, czyli tam, gdzie zdarzało się najwięcej wypadków – mówi podinsp. Krzysztof Bielski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. Średnia prędkość pojazdów i ich numery rejestracyjne były rejestrowane za pomocą sprzętu udostępnionego przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. - Dane na temat kierowców, którzy rażąco naruszali przepisy i poruszali się z prędkością powyżej 200 km/h, trafiły do nas i będą podstawą do wystawienia mandatów. Takich przypadków było 28 – dodaje Bielski.
Przeprowadzona przez policję akcja nie oznacza, że jadący autostradą A1 muszą obawiać się tego typu kontroli. – Obecnie w przebiegu północnego odcinka autostrady A1 nie prowadzi się rejestracji prędkości – potwierdza Ewa Łydkowska, rzecznik prasowy spółki Gdańsk Transport Company, koncesjonariusza odcinka pomiędzy Rusocinami a miejscowością Nowe Marzy.
Od 1 lipca zarządzanie stacjonarnymi fotoradarami jest w kompetencjach Inspekcji Transportu Drogowego, a im brakuje sprzętu, który mógłby wykonywać takie zadania. Mimo to, kierowcy jadący A1 mogą przeczytać tablice informujące o prowadzeniu odcinkowego pomiaru prędkości. Dlaczego?
Jak tłumaczy rzecznik GTC, Ewa Łydkowska, firma zarządzająca A1 od dawna dysponuje dwoma systemami pomiaru prędkości. – Są one jednak wykorzystywane do celów statystycznych i marketingowych, mówi rzeczniczk. Pierwszy z nich sprawdza prędkość pojazdów i natężenie ruchu w danych godzinach, ale nie odnotowuje numerów rejestracyjnych pojazdów. Drugi powiązany jest z systemem poboru opłat. Oblicza on prędkość pojazdów na podstawie momentu wydania biletu przy wjeździe oraz uiszczenia należności za przejazd. - Wytypowani na podstawie pracy tego systemu kierowcy rażąco przekraczający dozwoloną na autostradzie prędkość, dostają co najwyżej ulotki mówiące o bezpieczeństwie – uzupełnia Łydkowska.
Trzeci system pomiaru prędkości, który funkcjonował pod koniec czerwca, został uruchomiony tylko czasowo, w związku z Narodowym Eksperymentem Bezpieczeństwa. O jego funkcjonowaniu kierowcy byli informowani dodatkowymi znakami. Czy takie akcje będą powtarzane, zależy od Inspekcji Transportu Drogowego. Jak powiedział nam Alvin Gajadhur, rzecznik prasowy ITD, niebawem rozpisany zostanie przetarg na urządzenia umożliwiające odcinkowy pomiar prędkości. – Na przełomie tego i przyszłego roku mogą pojawić się pierwsze takie systemy. Docelowo będzie ich ponad 20.
Na razie ITD nie określiła jeszcze miejsc, w których zostanie zainstalowane oprzyrządowanie do odcinkowego pomiaru prędkości. Nastąpi to przede wszystkim na długich odcinkach terenu zabudowanego, gdzie przebiegają drogi krajowe czy na krętych i niebezpiecznych drogach.
tb/