O mistrzostwie zdecyduje liczba zwycięstw!
Na posiedzeniu Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) w Paryżu podjęto decyzję o zmianie regulaminu mistrzostw świata Formuły, w wyniku której tytuł przypadnie kierowcy, który wygra najwięcej wyścigów w sezonie, a nie temu, kto zdobędzie najwięcej punktów.
Dotychczasowa klasyfikacja generalna MŚ będzie miała zastosowanie w przypadku mistrza świata tylko w przypadku, gdy co najmniej dwóch kierowców będzie miało na koncie tyle samo zwycięstw. Wówczas tytuł przypadnie temu z nich, który zgromadzi więcej punktów.
FIA postanowiła zachować dotychczasowe reguły walki o mistrzostwo wśród konstruktorów, a także dotychczasowy system punktowania, czyli zwycięzca będzie otrzymywał nadal dziesięć punktów, drugi na mecie osiem, trzeci sześć, a kolejni kierowcy z czołowej ósemki od pięciu do jednego.
Szefowie teamów startujących w cyklu Grand Prix zaproponowali w lutym wprowadzenie systemu: 12 punktów za zwycięstwo, dziewięć za drugie miejsce i siedmiu za trzecie, a na dalszych pozycjach - jak dotychczas - od sześciu do jednego punktu. Ten pomysł jednak został we wtorek odrzucony.
W sytuacji światowego kryzysu finansowego, nie pozostającego bez wpływu na sport, Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) oznajmiła, że od 2010 r. teamy będą mogły rywalizować ze znaczącą swobodą techniczną, w ramach zaakceptowanego rocznego limitu budżetowego w wysokości 30 milionów funtów (42,18 mln dol.).
"Celem jest ułatwienie nowym teamom zgłoszenie do wspÓłzawodnictwa, a także umożliwienie już istniejącym zespołom uczestnictwo w warunkach zredukowanych budżetów. W istocie rzeczy to wybór między obecną swoboda decydowania o wydatkach i kontynuacji przestrzegania istniejących ograniczeń, a nowym etapem wolności innowacji technicznych, ale z surowo ograniczanym budżetem" - napisano w oświadczeniu FIA.
Prezydent FIA Max Mosley napisał na stronie internetowej FIA, że jest zadowolony, iż limit jest realny, może być wcielony w życie i umiarkowanie kosztowny. "Te przepisy zachęcą do mądrej pracy inżynieryjnej, a sukces będzie udziałem teamów z najlepszymi pomysłami, nie tylko tych, które mają najwięcej pieniędzy".
Mosley powiedział, że w limicie będą mieściły się także płace kierowców i szefów zespołów i "wszystko, z wyjątkiem motor home i grzywien, nakładanych przez FIA".
W zamian za limit budżetowy, teamy będą wolne od dotychczasowych ograniczeń, łącznie z klauzulą pozwalającą FIA na zabranienie wszystkiego, co uzna za niezgodne z duchem limitu.
Formula One Team's Association (FOTA) przedstawiła swe własne propozycje zmniejszenia o połowę w stosunku do roku 2008 r. kosztów funkcjonowania teamów, ale Mosley uznał, że drastyczne działanie spowodowało wycofanie się Hondy z zawodów Formuły 1.
"Od grudnia ubiegłego roku światowy kryzys ekonomiczny pogłębił się. Nikt nie może powiedzieć, że sytuacja się nie pogorszy w następnych miesiącach. Jeśli tak się stanie, możemy stracić innych producentów albo nawet niezależne teamy, mimo ich najlepszych intencji. Jeśli będziemy czekać, a sytuacja się pogorszy, będzie za późno na działanie" - podkreślił szef FIA.