Nowy Fiat Panda: prosto z Włoch
Nowa generacja malucha ze słonecznej Italii wyróżnia się nowocześniejszą stylistyką, obiecuje większą wygodę, a na dodatek niewiele kosztuje.
Kiedyś zachwycaliśmy się wysoką wydajnością tyskich zakładów produkujących w lepszych okresach ponad 600 tysięcy samochodów rocznie. Wśród nich dominowała miejska Panda, dla której Polska jest jednym ze strategicznych rynków. W 2009, 300 tysięcy sztuk opuściło linię montażową, zaś przez cały okres sprzedaży II generacji, znalazła ona w nadwiślańskiej krainie 100 tysięcy nabywców. Na całym świecie zainteresowanie małym włochem przekroczyło 2 miliony, więc z tym większą ciekawością czekaliśmy na jazdy testowe. Nie mogły się one odbyć nigdzie indziej, niż w macierzystych zakładach wytwórczych.
Fabryka w Pomigliano d’Arco może dziennie przygotowywać nawet tysiąc gotowych do eksploatacji pojazdów. Zainwestowano w nią 800 milionów euro, aby przystosować do produkcji Pandy. Kilka lat wcześniej, w podupadający kompleks wpompowano kolejne 100 milionów w celu unowocześnienia i zwiększenia konkurencyjności. To dobry znak dla niepewnej gospodarki Włoch. Na pewno był to też jeden z czynników przenosin produkcji z ziemi polskiej do Italii. Jak podkreślił Sergio Marchionne: - Nie było to podyktowane wyłącznie względami ekonomicznymi i przemysłowymi, ale także poczuciem odpowiedzialności i obowiązkiem sumienia.
Nam na otarcie łez pozostaje Lancia Ypsilon, której wolumen może sięgnąć nawet 100 tysięcy egzemplarzy.
Wróćmy jednak do Fiata, którego premiera przyciągnęła dziennikarzy z całego świata. Ten model istotnie wzmocnił kondycję finansową koncernu, zdobywając 16-procentowy udział w swoim segmencie na rynku europejskim. We Włoszech ten wskaźnik sięgnął 20 proc. Kluczem do sukcesu okazał się zaokrąglony kwadrat. O ile pierwszej i drugiej odmianie brak wyraźnych krągłości, tak w trzeciej już postanowiono na więcej obłości. Panda wyróżnia się łagodnymi przetłoczeniami i niezbyt nachalną stylistyką. Dobrze wpisuje się w docelową grupę odbiorców, dla których ważniejsza jest funkcjonalność, a nie odważny, kontrowersyjny design. Mimo, iż brak w niej LED-owego oświetlenia, czy najnowszych zdobyczy technologicznych, nikt nie odmówi Fiatowi indywidualności.
Nadwozie urosło w każdym wymiarze. W stosunku do poprzedniczki, nowy model wydłużył się o 11 cm, poszerzył o 5 cm i zyskał na wysokości 1 centymetr. Do tego oferuje szeroki wachlarz konfiguracji stylistycznej. Możemy przebierać w 10 kolorach karoserii, kilku wzorach felg z lekkich stopów i kołpaków zakładanych na stalowe obręcze, jak i lawirować między czterema różnymi wystrojami wnętrza. Po uwzględnieniu wszelkich możliwych kombinacji do dyspozycji mamy blisko 600 wariantów; nabywca staje więc przed szansą stworzenia jedynego w swoim rodzaju egzemplarza. Nasz pojazd może być jedynym i niepowtarzalnym, a na dodatek nie będzie to kosztowało majątku.
Po zajęciu miejsca wewnątrz auta, nietrudno spostrzec wyraźną poprawę materiałów wykończeniowych. W 2003 niewiele osób myślało o miękkich plastikach w skromnych miejskich samochodach. Dziś ten obraz się zmienia i coraz więcej przyjemnych w dotyku tworzyw spotykamy w najniższych segmentach. Podobnie ma się rzecz w Pandzie.
Włoscy konstruktorzy wykazali się kreatywnością, oferując użytkownikowi atrakcyjnie zaprojektowany przedział pasażerskimi z niezłymi tworzywami sztucznymi. Po zajęciu miejsca na przyzwoitych fotelach w oczy rzuca się ciekawie zaprojektowany kokpit centralny z dużym otwartym schowkiem z prawej strony. To wyraźny ukłon w stronę pierwszej generacji - podobne rozwiązanie robiło furorę na początku lat 80. Mnogość rozmaitych wyświetlaczy, przełączników, czy przycisków nie przeszkadza w szybkiej obsłudze udogodnień pokładowych. Ich czytelność nie pozostawia wiele do życzenia, a dostęp przebiega intuicyjnie. Podczas pierwszych jazd testowych, nie dobiegały do naszych uszu żadne niepokojące odgłosy, więc powinniśmy być spokojnie o jakość spasowania przez włoskich montażystów.
Przyszli użytkownicy III generacji Pandy nie powinni też narzekać na brak miejsca w kabinie pasażerskiej. Nieco nadmuchana sylwetka wespół ze zwiększonymi wymiarami zaowocowały dobrym wykorzystaniem wewnętrznej przestrzeni. Czwórka dorosłych zmieści się bez większego trudu, zaś ich ekwipunek może wypełnić 225-260-litrowy bagażnik (pojemność zależna od ustawienia siedziska kanapy). Oczywiście, osoby podróżujące z tyłu nie pokonają bez zająknięcia kilkusetkilometrowej wycieczki, ale na krótszych dystansach nie powinni na nic narzekać.
Podobnie jak kierowca, który może dysponować jedną z aż czterech jednostek napędowych. Trzy z nich produkowane są w Bielsku-Białej. W pierwszej kolejności trafi do klientów turbodoładowany TwinAir oraz diesel wspomagany turbosprężarką znany z innych modeli Fiata. Dwucylindrowy benzynowiec, którzy otrzymał zaszczytny tytuł International Engine of the Year. Występuje w dwóch wariantach mocy i bez dwóch zdań, warto się skupić na tym mocniejszym. Generuje 85 koni mechanicznych uzyskiwanych z 0.9 l pojemności i sprawnie napędza dość lekki samochód. Dźwiękiem wyraźnie nawiązuje do niezapomnianego przez Polaków 126p, jednak został umieszczony z przodu i znacznie lepiej przyspiesza. Bez oznak zadyszki przyspiesza do 130 km/h, by później nieco wyhamować wskazówkę prędkościomierza i cechuje się przyzwoitą elastycznością. Dla dwóch osób w ruchu miejskim powinien w zupełności wystarczyć. Setkę osiąga po około 12 sekundach i zadowala się rozsądnymi ilościami paliwa.
Podczas pokonywania trasy testowej obejmującej kilka miejskich odcinków i dłuższy kawałek autostrady, mały silnik Pandy zadowolił się 5 litrami benzyny. Samochód przekonał nas również sprężystym zawieszeniem. Wszelkie nierówności Fiat nieźle filtruje i nie wprowadza niepotrzebnej nerwowości. Na prostej zachowuje satysfakcjonującą stabilność, natomiast w zakrętach należy wykazać się należytą ostrożnością i pamiętać, że nie jest to samochód sportowy. W ogólnym rozrachunku, trzeba inżynierom postawić 4 z plusem za rzetelne odrobienie pracy domowej.
Włosi deklarują, że Panda będzie kosztować poniżej 10 tysięcy euro. Przy dzisiejszym kursie europejskiej waluty, ceny zaczną się od około 45 tysięcy złotych. Zważywszy na konkurencję w segmencie i ceny poprzednika zakładamy, że producent mocno zweryfikuje swoje plany i ustali kwotę zakupu wersji podstawowej na niewiele ponad 30 tysięcy. Wówczas, narody Starego Kontynentu powinny tłumnie stawić się w lokalnych przedstawicielstwach. Nie tylko z ciekawości, ale też z chęci nabycia nowego pojazdu. To dopracowana i bardzo komfortowa konstrukcja świetnie nadająca się do miasta. Przypadnie do gustu większości niezdecydowanych klientów i pozwoli podtrzymać wysoką pozycję Fiata w segmencie aut miejskich.
Piotr Mokwiński
tb/