Nissan Leaf z problemami akumulatorów
Wiele osób twierdzi, że samochody elektryczne są przyszłością, jednak podobnie jak w wielu innych urządzeniach największym problemem są akumulatory. Są one drogie, ciężkie, nieekologiczne, ale też nietrwałe. Swoje zastrzeżenia zgłaszają posiadacze wielu egzemplarzy modelu Leaf mieszkający w cieplejszym klimacie.
Właściciele elektrycznych Nissanów z Arizony, Teksasu i Kalifornii zwracają uwagę, że mimo obietnic producenta już po roku użytkowania pojemność akumulatorów potrafi zauważalnie spaść (o jedną kreskę na wyświetlaczu). O tym, że wysokie temperatury nie są sprzymierzeńcem akumulatorów wiadomo nie od dziś. Mimo to jeszcze w styczniu 2010 roku przedstawiciel Nissana tłumaczył, że Leaf nie potrzebuje w USA dodatkowego aktywnego chłodzenia.
Mark Perry, amerykański przedstawiciel Nissana, tłumaczy, że jedynie pozostawienie samochodu na tydzień w wyjątkowo gorącym miejscu, gdzie akumulatory nagrzeją się do ponad 55 stopni Celsjusza może im zaszkodzić. Użytkownicy jednak twierdzą, że podczas zwykłego, codziennego jeżdżenia (do pracy i na zakupy) akumulatory znacząco straciły swoją pojemność. Jeden z niezadowolonych właścicieli Leafa tłumaczy nawet, że zaraz po zakupie bez problemu przejeżdżał 145 km bez ładowania, a po nieco ponad roku może pokonać zaledwie połowę tego dystansu.
Co na to Nissan? Firma przygląda się problemowi, ale stwierdza, że nie widzi większego problemu. Co zatem z gwarancją? Otóż okazuje się, że nie obejmuje ona zmniejszenia pojemności akumulatorów. Perry tłumaczy, że momencie, gdy wystąpi problem z mocą samochodu wynikająca z wadliwych akumulatorów, to zostaną one wymienione (nie wszystkie, a jedynie te niesprawne). Jednak zmniejszenie pojemności uważane jest za typowe następstwo użytkowania i nie podlega darmowej wymianie.