Nieznany debiutant robi furorę w Formule 1
Nikt nie spodziewał się, że Brytyjczyk będzie jeździł tak dobrze. W zespole z mistrzem świata - Fernando Alonso, Lewis Hamilton miał zbierać doświadczenie, które miało procentować w przyszłości. Hamilton jest jednak lepszy niż kolega z temu i wyrósł na poważnego kandydata do zdobycia mistrzostwa świata - pisze DZIENNIK.
"To był mój zaledwie trzeci start i znów zająłem drugie miejsce. Teraz został mi już tylko jeden krok" - powiedział Lewis Hamilton po Grand Prix Bahrajnu. Krokiem, o którym mówił 22-letni Brytyjczyk, jest oczywiście zwycięstwo w którymś z następnych wyścigów Formuły 1.
Wiele wskazuje na to, że kierowca McLarena wkrótce ten krok uczyni. "Chyba nikt nie wątpi, że jeszcze w tym sezonie wygra wyścig. Wyniki Hamiltona są fenomenalne" - mówi Martin Whitmarsh, jeden z szefów McLarena. "Po tym, co zrobił do tej pory musimy przyznać, że jest poważnym kandydatem do mistrzostwa świata" - dodaje Whitmarsh.
Spekulacje na temat wspaniałej przyszłości Hamiltona pojawiły się już po pierwszym wyścigu sezonu. Zajął w nim trzecie miejsce. Pierwszy tak błyskotliwy debiut od czasu Jacquesa Villenueve'a uznano za sensację, chociaż przed sezonem Niki Lauda nazywał Hamiltona cudownym dzieckiem. Z szacunkiem o możliwościach Brytyjczyka wypowiadał się także Robert Kubica, z którym znają się z niższych klas wyścigowych.
Hamilton pokazuje jednak, że żadne historyczne dane go nie dotyczą. W Malezji zajął drugie miejsce, a tydzień później w Bahrajnie otworzył nowy rozdział historii Formuły 1. Od 1950 r., czyli pierwszego Grand Prix, żaden kierowca nie skończył na podium trzech pierwszych wyścigów w debiutanckim roku.