Niespełna 50-letnia toyota corona z 250-konnym silnikiem
Nadwozie wprowadzonej na rynek pod koniec lat 60. II generacji Toyoty Corony zaprojektował Battista Farina. Ten ekonomiczny, rodzinny samochód na samym początku pod maską miał 1-litrowy, a później 1,9-litrowy silnik z 4-biegową, w pełni zsynchronizowaną skrzynią. Auto o masie niespełna 1 000 kg rozpędzało się do setki w ciągu niecałych 15 s. To nieźle, gdy weźmiemy pod uwagę, że w czasach młodości Corony dobry sportowy roadster na sprint do setki potrzebował około 11 s.
Przez lata wyprodukowano niezliczone wersje modelu Corona, ale dziś są rzadkim widokiem na drogach i bardzo poszukiwanym towarem wśród koneserów klasycznej motoryzacji. Corona powstawała w latach 1957–2002 w wersjach z nadwoziami sedan, coupe, liftback i kombi, a nawet pickup. Pod maską montowano silniki o pojemnościach od 1,0 do 2,0 litra, napędzające tylną, a w końcowej fazie produkcji – przednią oś. Powstało w sumie 11 generacji, jej spadkobiercami są modele Avensis (w Europie) i Camry (w USA).
Egzemplarze Corony z początku produkcji ważyły ok. 980 kg, a te z jej końca nabrały masy do zaledwie 1200 kg. Pierwszy, 1-litrowy silnik z gaźnikiem, który napędzał Coronę w latach 50., miał moc zaledwie 34 KM i 64 Nm maksymalnego momentu obrotowego, pozwalając rozpędzić się tym autem do ok. 90 km/h. Montowany w latach 70. motor 1,9 o mocy 101 KM i maksymalnym momencie 148 Nm pozwalał Coronie rozwinąć imponujące 170 km/h. Po roku 2000 pod maską gościła już 2-litrowa jednostka z czterema zaworami na cylinder o mocy 145 KM i maksymalnym momencie 196 Nm.
Zmodyfikowany egzemplarz z 1968 roku trafił w ręce amerykańskich budowniczych hot rodów, którzy "przeszczepili" do niego wiele elementów z Lexusa. Toyota corona hot rod powstała w 2004 roku w garażu Mitcha Allreada w Południowej Kalifornii. Oryginalny samochód został rozebrany do gołego metalu. Otrzymał rurową, przestrzenną ramę – do niej zamocowano elementy nadwozia, wykończone błękitnym lakierem Gulf Racing Blue z lekkimi szybami z poliwęglanu. Klasyczny motor zastąpiono 4-litrową, 32-zaworową jednostką V8 z Lexusa SC400 o mocy 250 KM. Dzięki kuracji odchudzającej hot rod waży zaledwie kilkaset kilogramów. Konstruktor zdecydował się użyć oryginalnej, automatycznej 4-biegowej skrzyni z samochodu dawcy. Przednie zawieszenie to już zupełnie nowa konstrukcja, oparta na podwójnych wahaczach z odpowiednio dobranymi, wyczynowymi amortyzatorami i sprężynami.
Zbudowany ręcznie pojazd powstał z myślą o wyścigach Silver State Challenge w Nevadzie, ale nie brakuje w nim luksusowych oraz wyścigowych akcentów. Ma dwa kubełkowe fotele, obszyte pikowaną, brązową skórą, sześciopunktowe pasy bezpieczeństwa czy siatki ochronne zamiast bocznych szyb. Z tyłu zamontowano lampy, będące repliką tych z Cadillaca z rocznika 1959. Auto powstało na jednorazowe zamówienie, lecz nigdy nie zostało odebrane. Teraz trafiło na aukcję i zostało sprzedane za 18 000 dolarów.
Źródło: Mototarget.pl
ll