Niepokój Kubicy. KERS niewypałem?
Większość ekip wolałaby ich nie stosować systemu KERS, ponieważ koszty i ryzyko zdecydowanie przerastają zyski w osiągach bolidów. Poza tym ciężsi kierowcy będą w opałach.
Robert Kubica z niepokojem obserwuje prace nad jego przyszłoroczną maszyną. On, jako jeden z najwyższych i najcięższych zawodników Jedynki, może najbardziej stracić na wprowadzeniu systemu hybrydowego. - Na razie nie wygląda to różowo. Jest to zmartwienie dla wszystkich ciężkich zawodników - przyznaje Polak, a jego obawy podziela równie wysoki (184 cm) Mark Webber. - Ci lżejsi będą chyba mieli większe pole manewru przy dostrajaniu bolidów. Być może w przyszłym roku po raz pierwszy od lat osiemdziesiątych ciężsi kierowcy będą tracili z powodu swojej wagi - uważa kierowca Red Bulla.
KERS mocno obciąży tylną oś auta, podczas gdy bolidy prowadzą się tym lepiej, im większe dociążenie kół przednich. Lżejsi zawodnicy dysponują większym balastem, który gromadzą wokół przedniej osi, dzięki czemu samochód jest lepiej zbalansowany i szybszy.
Kubica już w tym roku cierpiał, bo nie miał takiej swobody. Stąd słynna dieta Polaka, który na początku sezonu w ekspresowym tempie zrzucił aż siedem kilogramów. W sezonie 2009 będzie mu jeszcze trudniej. Prawdopodobnie odchudzać się będą wszyscy i niewykluczone, że przyszłoroczna stawka składać się będzie z 20 chuderlaków, których postury będą zbliżone do sylwetek skoczków narciarskich. Tyle że będą bardziej umięśnione.
Ideą wprowadzenia systemów KERS była poprawa wizerunku Formuły 1 na proekologiczny. Dziesiątki, czy nawet setki milionów euro, zespoły powinny przeznaczać na technologie, które przyczynią się do rozwoju motoryzacji "cywilnej". W praktyce jednak - jak zapewnia prezydent teamu Toyota John Howett - technologia z maszyn wyścigowych nie przełoży się na zwyczajne samochody, bo różnice są zbyt duże.
_ więcej w Przeglądzie Sportowym _