Nielegalne paliwo na legalnych stacjach
Nowoczesne silniki wymagają paliwa dobrej jakości z pewnego źródła, a te można z łatwością znaleźć na legalnych stacjach. Takie przekonanie drogo kosztowało niejednego zmotoryzowanego. Paliwo z nielegalnych źródeł w Polsce można napotkać już nawet w normalnie działających punktach obrotu tym "płynnym złotem".
Przemyt paliwa zza wschodniej granicy to zjawisko znane od lat. Ostatnio skutecznie podsycają je częste podwyżki ogłaszane przez krajowe rafinerie. W świadomości większości kierowców benzynę czy olej napędowy z Rosji albo Białorusi można kupić jedynie prosto z cystern, od tzw. „mrówek”, albo w nielegalnych przepompowniach. Tymczasem okazuje się, że paliwo z niepewnego źródła możemy bez naszej wiedzy zatankować na legalnie działającej stacji. Mafie po prostu wynajmują istniejące już i działające wcześniej zgodnie z literą prawa punkty obrotu paliwem i sprzedają przemycony, płynny towar. O procederze tym informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak pisze DGP, gangsterzy prowadzili politykę małych kroczków. Początkowo wybierali podupadające stacje i oferowali ich właścicielom niewielkie dostawy lewego paliwa. Jego sprzedaż okazała się opłacalna, a stacje nie poniosły żadnych konsekwencji, co zachęciło właścicieli do zacieśnienia współpracy z półświatkiem. Z czasem mafie paliwowe rozzuchwaliły się do tego stopnia, że zaczęły wynajmować takie stacje i upłynniać nielegalne paliwo na szeroką skalę. Traci na tym budżet państwa, do którego nie wpływają należne podatki i kierowcy, tankujący paliwo o niepewnych właściwościach.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", problem sprzedaży nielegalnego paliwa dotyczy niezrzeszonych stacji. Część ich właścicieli popadło w poważne tarapaty finansowe wskutek polityki rafinerii i wprowadzenia nowych przepisów. Jak szacuje Polska Izba Paliw Płynnych, marża na litrze paliwa musi wynosić 23 grosze, by opłacalne stało się prowadzenie stacji paliw. Tymczasem początkiem roku 2012 ceny na stacjach Orlenu różniły się od ceny hurtowej zaledwie o grosz na każdym litrze. Takiej konkurencji nie mogło wytrzymać wielu właścicieli stacji paliw.
Tych, którzy przetrwali wojnę cenową rafinerii, dobijają nowe przepisy. Zgodnie z nimi każda stacja paliw do końca 2013 roku ma spełniać bardziej wyśrubowane normy ochrony środowiska. Właściciele muszą zainwestować w dodatkowe zabezpieczenia około 100 tys. złotych dla jednej placówki. W takich warunkach wynajęcie firmy "biznesmenom" o mało przejrzystych zamiarach i kontaktach, stało się bardzo kuszącą perspektywą.
tb, moto.wp.pl