Nie milkną echa ostatniej 'rundy' Glocka
- Zastanawiam się, ile Timo Glock postawił na mistrzostwo Lewisa Hamiltona - napisał jeden z internetowych czytelników _ International Herald Tribune _ po wczorajszym wyścigu o Grand Prix Brazylii. Wciąż nie milkną echa pasjonującej rywalizacji na torze Interlagos i mistrzostwa zdobytego na dwa zakręty przed metą.
Timo Glock ostatnie okrążenie wyścigu o Grand Prix Brazylii przejechał 20 sekund wolniej od poprzedniego. Dzięki temu Lewis Hamilton dogonił bolid toyoty i 500 metrów przed metą awansował na piąte miejsce które dało mu mistrzowski tytuł. Nic dziwnego, że światowe media zaczęły doszukiwać się teorii spiskowych. Nie podlega dyskusji, że tor był mokry, a Glock jechał na oponach przeznaczonych na suchą nawierzchnię. Czy oby na pewno nie był jednak w stanie jechać szybciej?
- Nie jestem pewien, czy Glock nie próbował oddać Hamiltonowi przysługi - powiedział mistrz świata z 1982 roku - Keke Rosberg. - Zdecydowanie nie oddałem mu pozycji umyślnie - zaprzeczał kierowca Toyoty po wyścigu.
Na dziesięć okrążeń przed metą wyścigu o GP Brazylii zaczęło padać. Kierowcy zaczęli jeden po drugim zjeżdżać do boksu po "mokre" opony. Timo Glock pozostał jednak na torze. Martin Whitmarsh z McLarena przyznał, że był przekonany iż Hamilton wyprzedzi Glocka. Szef Mercedesa Norbert Haug przyznał jednak, że miał czarne myśli w momencie gdy na piąte miejsce awansował Sebastian Vettel.
Haug zapytany, co myślał w tym momencie, odparł: - Do głowy przyszło mi tylko jedno słowo, zaczynające się na _ sch _ a kończące na _ e _. (niemieckie pospolite przekleństwo - przyp. WP)
W wywiadzie dla ITV Hamilton z uśmiechem zareagował na pytanie, co powie Glockowi przy najbliższym spotkaniu. - Nie wiem. On wykonał kawał dobrej roboty. Dzięki Bogu nie zajechał mi drogi i nie doprowadził do kolizji. Jestem mu wdzięczny za trzymanie się zdala od mojego toru jazdy - powiedział.
Sam Glock twierdzi, że zrobił wszystko aby dojechać do mety na jak najlepszej pozycji. - Koncentrowałem się na swoim wyścigu. Nie wiedziałem, jaka jest sytuacja w stawce, nie zajmowałem się tym - powiedział.
- Starałem się jechać najlepiej jak potrafię. Zostaliśmy na torze na oponach na suchą nawierzchnie, to była gra w pokera. Na torze było jednak zbyt dużo wody. Mieliśmy pecha, ta partia nie była dla nas szczęśliwa - dodał.
- Szczerze, nie wiem nawet kiedy Lewis mnie wyprzedził. W krótkim czasie wyprzedziło mnie czterech kierowców, a ja w tym czasie walczyłem o utrzymanie się na torze. Nie myślałem o tym, komu w tym momencie pomagam. W takich warunkach nie myśli się o takich rzeczach. Przedostatnie okrążenie pojechałem w 1:28. Ostatnie zajęło mi już 1:48 - to pokazuje jak trudne były warunki - tłumaczy Glock.
Kierowca Toyoty przyznał, że przykro mu z powodu Felipe Massy. Liczy jednak na zrozumienie. - Myślę, że Felipe zrozumie że nie byłem w stanie jechać szybciej. Robiłem co mogłem - zakończył.
_ RAF _