Trwa ładowanie...
16-02-2009 12:08

Nie miał prawda zawędrować tak wysoko

Nie miał prawda zawędrować tak wysokoŹródło: PAP
d39ch1k
d39ch1k

Biorąc poprawkę na samochód, trzeba sobie jasno powiedzieć, że w kilku wyścigach - przykładowo w Walencji i Japonii - krakowianin nie miał prawa zawędrować tak wysoko. A jednak to zrobił. Krótko mówiąc, facet jest zaprogramowany na sukces - pisze "Sport".

- Osiągnęliśmy cele zespołu. Moje ambicje sięgały jednak znacznie wyżej. Po siedmiu wyścigach byłem przecież liderem mistrzostw świata, ale potem zabrakło nam szybkości. Żałuję straconej szansy… - tak Robert Kubica podsumował sezon, który ostatecznie przyniósł mu czwarte miejsce w klasyfikacji kierowców.

Krakowianin doskonale zdaje sobie sprawę, że koło nosa przeszła mu okazja zdobycia mistrzowskiego tytułu. Dlaczego zatem to Lewis Hamilton, a nie Polak, który zdaniem wielu kolegów z toru, w tym Marka Webbera i Jacquesa Villeneuve’a, zdetronizował Kimiego Raeikkoenena? Najprostsza odpowiedź brzmi: zabrakło szybszego samochodu i szczęścia. Problem jest jednak bardziej złożony, niż się to wydaje, bo jak wiadomo mistrzem świata nie zawsze zostaje najszybszy kierowca. Sęk w tym, że zespół nie był przygotowany na to, że do przedostatniego wyścigu sezonu Polak będzie się liczył w walce o tytuł. Jedynym usprawiedliwieniem może być fakt, że trudno się było spodziewać aż tak wielkiej liczby błędów ze strony faworytów. Zobaczymy jednak, jaką BMW Sauber wyciągnie nauczkę z tej lekcji.

Po pierwszej połowie sezonu aż nazbyt widoczne było to, że zespół i jego polski kierowca mają rozbieżne cele. Zwycięstwo Roberta Kubicy w Kanadzie, wsparte drugą lokatą Nicka Heidfelda oznaczało realizację głównego celu stajni należącej do koncernu z Monachium, czyli wygranie pierwszego wyścigu. Polak, który po tym sukcesie został liderem mistrzostw świata, chyba jednak lepiej zdiagnozował sytuację i postanowił nie odpuszczać. Problem w tym, że ekipa z Hinwil, albo zrobiła swoje i postanowiła przerzucić główne środki na przygotowania do kolejnego sezonu, albo – i to już gorsza sprawa – zabrakło jej pomysłów i środków na rozwój F1.08.

d39ch1k

Robert Kubica nie został mistrzem świata, ale swoją jazdą udowodnił, że to tylko kwestia czasu, szybszego samochodu i lepszej pracy zespołu. W trakcie sezonu Polak pokazał, że jest kierowcą z najwyższej półki i posiada cechy charakteryzujące najlepszych – jeździ piekielnie szybko i regularnie, nie popełnia błędów, wykorzystuje wszelkie nadarzające się okazje, a przy tym gra ostro, ale fair. Biorąc poprawkę na samochód, trzeba sobie jasno powiedzieć, że w kilku wyścigach – przykładowo w Walencji i Japonii – krakowianin nie miał prawa zawędrować tak wysoko. A jednak to zrobił. Krótko mówiąc, facet jest zaprogramowany na sukces.

Jak wygląda bilans sezonu Polaka? W Bahrajnie sięgnął po swoje pierwsze pole position, w Montrealu odniósł historyczne zwycięstwo i został liderem rankingu. W sumie aż siedmiokrotnie stanął na podium i zdobył 75 punktów. Mimo zdecydowanie gorszego auta, pozostał w walce o mistrzostwo świata do przedostatniego wyścigu. Szkoda, że BMW Sauber nie dostrzegł szansy i w drugiej połowie sezonu poza Ferrari, McLarenem oraz coraz mocniej depczącymi mu po piętach kierowcami Renault, Toyoty i Toro Rosso, musiał walczyć także z własnym samochodem. – Szkopuł tkwił w tym, że na początku sezonu nawet jeśli nie przejechałem idealnej rundy, byłem z przodu stawki, w drugiej połowie sezonu po perfekcyjnej rundzie lądowałem z tyłu – wyjaśniał Kubica.

Czy zespół wystarczająco wspierał swojego kierowcę w walce o tytuł? Wygłaszane co jakiś czas ze strony Kubicy dramatyczne apele świadczą o tym, że nie. – Mam nadzieję, że teraz otrzymam 100-procentowe wsparcie teamu i postaramy się utrzymać pierwszą pozycję do samego końca – mówił Robert po sukcesie w Montrealu. Przed weekendem we Włoszech postawił sprawę jeszcze jaśniej. – Czasami mam wrażenie, że jestem jedynym głupcem, albo szaleńcem w teamie, który wierzy w możliwości walki o tytuł – przyznawał.

BMW Sauber popełnił błąd nie stawiając na Polaka. W efekcie kilka razy doszło do zadziwiających sytuacji, w których Nick Heidfeld, który nie miał żadnych szans na nawiązanie walki z czołówką, docierał na metę przed swoim kolegą. Warto podkreślić, że w ten sposób w Chinach Kubica stracił dodatkowy punkt. – Nie widziałem potrzeby, by Heidfeld ustąpił miejsca – stwierdził Mario Theissen. W Brazylii okazało się jak bardzo się pomylił. Tego punktu zabrakło do tego, aby Robert utrzymał trzecie miejsce w rankingu kierowców. Przykład współpracy kierowców Ferrari pokazał, że BMW Sauber ma przed sobą jeszcze długą drogę. Poza tym taktyka nadal nie jest najmocniejsza stroną stajni z Hinwil. W kilku przypadkach zabrało błyskawicznej oceny i właściwej reakcji, w innych odrobiny szczęścia. Ale szczęście podobno sprzyja lepszym.

d39ch1k

W Brazylii magazyn "Red Bulletin" przeprowadził ankietę, w której zapytał ludzi z padoku, kto był najlepszy kierowcą 2008 roku? Jego zwycięzcą został Robert Kubica. Czy to jednak oznacza, że przyszły sezon będzie należał do naszego zawodnika? No cóż, to trudne pytanie i nikt nie jest w stanie na nie odpowiedzieć, tym bardziej, że zostaną wprowadzone radykalne zmiany: do użycia wejdą systemy KERS, gładkie opony, zostanie także drastycznie zmieniona aerodynamika. - Musimy wykorzystać nasze trzyletnie doświadczenie i postarać się nie powielać tegorocznych błędów. Wierzę, w ten zespół. W przeciwnym razie by mnie w nim nie było – podkreśla Robert Kubica.

"Sport"

d39ch1k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39ch1k
Więcej tematów