Mężczyzna z Dolnej Saksonii stał się słynny po tym, gdy chcąc ominąć przechodzącego przez drogę jeża rozbił swoje Ferrari. Zwierzątko szczęśliwie przeżyło, jednak samochód sportowy już nie pojechał dalej.
Joerg Daecher, to 53-letni niemiecki biznesmen, który wracał po pracy do domu, gdy na drodze obok miejscowości Eschershausen zauważył jeża. Chcąc go ominąć pan Daecher wpadł w poślizg i jego Ferrari wylądowało na barierze. Policja potwierdziła, że zarówno jeż, jak i kierowca, wyszli ze zdarzenia bez szwanku. Jedynie szkoda Ferrari F512M z 1995 roku, czyli ostatniej wersji modelu Testarossa, której wyprodukowano zaledwie 500 sztuk.
Życie jeża dla wielu może być bezcenne, ale zniszczenia niestety pochłoną niemało. Naprawę Ferrari oszacowano na około 150 tys. zł. Warto też wspomnieć, że w 1995 roku taki samochód kosztował równowartość około 430 tys. zł.
sj