Nie bój się autogazu
Przez drugą połowę lat 90., wielu z nas może mieć wewnętrzny uraz do LPG. Mocno wyeksploatowane Ople, Volkswageny i Fiaty wydzielające nieprzyjemny zapach przepalonego LPG, często ulegały awariom na oczach innych użytkowników drogi. Kłopoty z rozruchem i sprawną jazdą sprawiły, że na popularność instalacji musieliśmy jeszcze poczekać. Dziś podjeżdżający pod dystrybutor gazu kierowca Porsche lub BMW nikogo nie dziwi. Taki obraz przeszedł do normalności, a oszczędzanie na paliwo stało się dość powszechne. W Polsce mamy ponad 3 miliony samochodów zasilanych alternatywnym paliwem.
Ten, kto często odwiedza stację benzynową i ustawia się w kolejce po LPG dobrze wie, że przekrój aut napędzanych gazem mocno się zmienił. Zaawansowane instalacje nie powodują już problematycznej eksploatacji i wyraźnie przyczyniają się do obniżenia kosztów. Z powodzeniem współpracują z bezpośrednim wtryskiem paliwa i zmiennymi fazami rozrządu. Spotkanie Porsche Cayenne czy Audi A6 z dyskretnie ukrytym wlewem należy do częstych sytuacji. Dynamicznie rozwijająca się technologia współgra z silnikami typu boxer i turbodoładowanymi jednostkami V6 montowanymi w sportowych pojazdach.
Na wiodącym wśród motoryzacyjnych forów internetowych przeczytaliśmy o prośbie pewnego właściciela amerykańskiej legendy szos – Chevroleta Camaro. Dotyczyła ona pomocy przy wyborze najlepszej instalacji gazu do jego V-ósemki. Szczęśliwy posiadacz kultowego pojazdu żalił się, że na każde 100 kilometrów jazdy musi wydawać ponad 100 zł na benzynę. Kochał jednak swój samochód i nie wyobrażał sobie codziennych dojazdów do pracy czymś innym. Po paru miesiącach wróciliśmy do popularnego wątku, aby prześledzić dalszy bieg tej historii. Jak się okazało, misja zakończyła się powodzeniem, a koszty udało się ograniczyć o ponad połowę. Na alternatywnym paliwie auto równie chętnie wkręca się na obroty i świetnie się sprawuje. Nie ma zatem powodów, aby obawiać się logicznych oszczędności.
Skoro na rynku występuje wiele możliwości ograniczenia wydatków, to warto z nich korzystać. Stereotypy warto włożyć między bajki i skupić się na konkretnych korzyściach. Kilkanaście lat temu niemal niemożliwe było połączenie sekwencyjnej instalacji z 6 lub 8-cylindrowym silnikiem pozbawionym elektronicznego wtrysku. Montaż oczywiście był możliwy, ale oszczędny tandem przysparzał więcej trudności niż realnych zysków. Technologia pędzi jednak do przodu, a wraz z nią wiedza wyspecjalizowanych fachowców. Jeśli chcesz dziś zaopatrzyć wiekowego klasyka w alternatywne zasilanie, zgłoś się do renomowanego warsztatu i zacznij oszczędzać wymierne kwoty. Skomplikowana konstrukcja silnika nie stanowi już przeszkody, podobnie jak bezpośredni wtrysk paliwa, czy turbodoładowanie.
Czy zatem można zagazować wszystko? W zasadzie tak. Instalacja do Porsche Cayenne to wydatek około 4 tysięcy złotych. Wliczając w kalkulację kosztów droższe przeglądy i częstsze wizyty w serwisie, powinniśmy na każdych stu kilometrach oszczędzać około 40 złotych. Analogicznie, montaż LPG możliwy jest również do innych samochodów marek premium. W zależności od skomplikowania układu, liczby cylindrów i samego producenta komponentów, wydatek nie powinien przekroczyć 8 tysięcy złotych.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że LPG można z powodzeniem stosować również w silnikach wysokoprężnych. Sposobów jest kilka. Jednym z nich jest przerobienie diesla na wariant niskoprężny. Bardziej popularne powoli staje się wykorzystywanie systemu dual fuel polegającego na ograniczeniu generowania energii z oleju napędowego nawet do 5%. Tego typu rozwiązania stosuje się w ciągnikach siodłowych, instalując przy okazji kilkusetlitrowe zbiorniki umożliwiające pokonanie długich dystansów bez konieczności częstego tankowania. Przykładów oszczędzania jest jednak więcej, także w sporcie motorowym. Włosi zamontowali instalację do Ferrari Enzo, a Niemcy do Porsche 911. Nie warto się zatem obawiać tańszej alternatywy.