Nico Rosberg gościł w Warszawie
Nico, dziewięć punktów w czternastu wyścigach to chyba nie jest wynik na miarę Twoich ambicji? W czym tkwi największy problem w zespole Williams w tym sezonie?
- Ten rok jest dla nas straszny. W zimie wyglądaliśmy bardzo mocno, oczekiwania były duże. Liczyliśmy, że będziemy czwartą siłą w stawce, tuż za BMW Sauber. Pierwszy wyścig sezonu w Melbourne wyszedł nam świetnie, udało mi się stanąć na podium. Potem jednak szczęście nas opuściło. W kwestii aerodynamiki poszliśmy w złą stronę i spadliśmy w klasyfikacji. Teraz jednak wiemy w czym tkwi problem. Ma to duże znaczenie w kontekście przyszłego sezonu.
Nowy sezon niesie ze sobą dość rewolucyjne zmiany. Wprowadzenie systemu KERS, zmiany w aerodynamice. Czy według Ciebie zmiany te mogą wywrócić klasyfikację Formuły 1?
Pod tym względem każdy zespół zaczyna od zera. Sadzę jednak, że te zespoły, które radzą sobie dobrze od kilku lat, wciąż będą mocne. Te zespoły mają bardzo silne podstawy, więc czegokolwiek by nie robiły, zawsze są w stanie osiągnąć bardzo dobre wyniki. Z drugiej jednak strony nowe przepisy są szansą dla zespołów z końca stawki, takich jak Williams. My jako zespół wiemy, że jest to fantastyczna szansa aby uczynić wielki krok naprzód. Na przyszłym sezonie koncentrujemy się już od dłuższego czasu. Zespoły takie jak McLaren czy Ferrari, które wciąż walczą o mistrzostwo, wciąż pracują nad ulepszaniem tegorocznych modeli. My z kolei możemy spokojnie koncentrować się na pracach nad przyszłorocznym bolidem.
Co powiesz na temat swojego kolegi z zespołu – Kazukiego Nakajimy i jego stylu jazdy? Kilkakrotnie w tym roku zachowywał się na torze dość nieodpowiedzialnie i prowokował niebezpieczne sytuacje.
- Muszę dobrze dobierać słowa, bo to mój kierowca z zespołu (śmiech). Kazuki ma dość agresywny styl jazdy. Przy takim stylu w swoim pierwszym roku startów to zrozumiałe, że popełnia błędy. On musi się jeszcze uczyć i znaleźć granicę możliwości zarówno swoich jak i swojego bolidu. Nie powiedziałbym jednak, że jest kierowcą niebezpiecznym.
Co powiesz natomiast o stylu jazdy Lewisa Hamiltona? Po wyścigu o GP Włoch Fernando Alonso, Mark Webber i Timo Glock głośno mówili o wręcz aroganckim zachowaniu Brytyjczyka na torze.
- Lewis jeździ agresywnie, ale tak trzeba jeździć jeśli chcesz osiągać sukcesy. Czasami trzeba być egoistą. Oczywiście trzeba znaleźć w tym wszystkim równowagę. Myślę, że Lewis zachowuje się na torze w porządku. Prawdopodobnie mówiłbym co innego, gdybym był na miejscu Timo Glocka. Jednak nie widziałem tej sytuacji i nie mogę nic na ten temat powiedzieć.
Czy w przyszłym sezonie w kontekście rewolucyjnych zmian w przepisach w końcu będziemy świadkami większej ilość manewrów wyprzedzania? Czy wyścigi w końcu będą wyścigami a nie paradami bolidów?
- Z pewnością będzie lepiej. Jednak jestem daleki od opinii, że to zmieni wszystko kompletnie. Zmiany w aerodynamice wcale nie będą tak rewolucyjne. Mam nadzieję, że wyprzedzanie będzie łatwiejsze, ale nie oczekiwałbym wielkich zmian.
Czy czujesz, że na Twojej karierze odciska się piętno Keke Rosberga? Odczuwasz presję związaną z sukcesami ojca?
- Cały czas dorastałem w cieniu tych sukcesów. To prawda, że ludzie patrzą na mnie i zastanawiają się czy jestem tak dobry jak mój ojciec, czy jeżdżę tak agresywnie jak on, oczekują ode mnie takich samych sukcesów. Dla ludzi z zewnątrz, dla dziennikarzy, to piętno z pewnością jest widoczne. Jednak przyzwyczaiłem się do tego i nie zaprząta to już moich myśli.
Kto będzie mistrzem w tym sezonie?
- Myślę, że jednak Lewis Hamilton. Ma w tej chwili najszybszy bolid i do tego bardzo dobrze jeździ. Massa oczywiście będzie z nim walczył, jednak osobiście stawiam na Brytyjczyka. Co do Roberta, to uważam, że zajmie w klasyfikacji generalnej czwarte miejsce. Robert w tym sezonie wykonuje wspaniałą robotę, regularnie zdobywa punkty. Jednak nie ma na tyle mocnego bolidu. Raikkonen ma lepszy bolid i powinien, podkreślam: powinien, wyprzedzić Kubicę.
_ Rafał Żochowski, Wirtualna Polska _