Tragiczny obrót przyjęła lekcja parkowania, jakiej swojej żonie udzielił pewien Chińczyk. Nie dość, że kobieta rozjechała współmałżonka, to jeszcze sama przypłaciła ją życiem - informuje globaltimes.cn.
Do zdarzenia doszło w mieście Ningbo. Za kierownicą uterenowionego Lexusa RX270 siedziała kobieta o imieniu Lin, która uzyskała prawo jazdy w maju. Jej zadaniem było zaparkowanie w ciasnym, podziemnym garażu, w którym poszczególne miejsca są oddzielone wysokimi ścianami. Wcześniej udało się jej już tego dokonać. Mąż Chinki uznał jednak, że przydadzą się jej ćwiczenia. Jak poprzednio, wysiadł z samochodu, pozostawiając w środku żonę i sześcioletnią córkę, a następnie wszedł do garażu i postanowił nawigować kobietę z tyłu. Tym razem jednak zdarzenia potoczyły się dramatycznie.
Kobieta cofając potrąciła męża. Gdy ten zaczął krzyczeć, Lin straciła nad sobą panowanie. Wychyliła głowę przez okno, aby sprawdzić, co stało się małżonkiem. Następnie, bez zmiany przełożenia na pozwalające jechać do przodu, nacisnęła pedał gazu. To przypieczętowało los obojga. Chińczyk został staranowany przez SUV-a, natomiast głowa kobiety dostała się pomiędzy ścianę garażu a słupek samochodu i została zmiażdżona.
Przybyli na miejsce tragedii ratownicy mogli już tylko uwolnić przerażoną, sześcioletnią córkę tragicznie zmarłych rodziców i udzielić jej pomocy.
tb, moto.wp.pl