Najlepszy po Dakarze jest Czopek
Uczestnicy Rajdu Dakar przejechali już prawie 7000 km. Przed nimi maraton, czyli dwa etapy, między którymi nie mogą liczyć na pomoc mechaników. Sił też mają coraz mniej.
Na szczęście zawodnicy Orlen Teamu mają masażystę, dzięki któremu zapominają o zmęczeniu. Po wyczerpującym etapie na pustyni Atacama z Copiapo do Copiapo (690 km) każdy marzył o masażu. Stanisław Czopek, fizjoterapeuta z Krakowa, miał pełne ręce roboty. Zresztą jak co dzień. Na jego stole do masażu kładą się Krzysztof Hołowczyc, Jacek Czachor, Jakub Przygoński, Rafał Sonik i Marek Dąbrowski, który w rajdzie już nie jedzie, ale potrzebuje rehabilitacji.
- W sumie masuję chłopków prawie pięć godzin, ale bez tego ciężko byłoby im wytrzymać trudy rajdu - mówi Czopek. I rzeczywiście, po każdym etapie zawodnicy cierpliwie czekają na swoją kolejkę.
- Stasia poznałem, gdy wybiłem sobie bark i potrzebowałem pomocy - opowiada Hołowczyc, który właśnie kładzie się na stół do masowania. - Dzięki jego zabiegom szybko wróciłem do zdrowia. A wcześniej lekarze mówili mi, że bez operacji się nie obędzie. Podobnie było, gdy złamałem sobie kręgi w kręgosłupie. Lekarze nie dawali mi szans na szybki powrót do sportu, ale znów nie mieli racji.
Czopek masuje kierowcę Orlen Teamu i rozluźnia mu wszystkie mięśnie. - Wyczuwam też wszystkie mikrourazy i natychmiast koryguję - mówi fizjoterapeuta, obracając głowę Hołowczyca we wszystkie strony. - Ciągnie, ciągnie, ale nie urwie - śmieje się kierowca. - Czuję jak mięśnie powracają do normy. Po takim masażu śpię jak dziecko.
Wszyscy uczestnicy Rajdu Dakar narażeni są na poważne kontuzje. Jeżdżą po wertepach, kamieniach, uderzają w wydmy. - W moim aucie siedzę jak w foremce. Wszystkie siły działają na miednicę, a ta na kręgosłup, który nadal nie jest w pełni sprawny. Dobrze, że mam nowy kask na ten rajd. Waży tylko kilogram i jest lżejszy od poprzedniego o dwieście gramów. To też ważne - podkreśla Hołowczyc. - W tych zawodach każdy szczegół jest istotny. Gdybym na przykład nie miał masażu, to moja koncentracja na trasie byłaby słabsza. Inaczej reagowałbym na bodźce.
_ Więcej w Przeglądzie Sportowym _