Najbardziej wyczerpujący wyścig sezonu
Nie muszę brać prysznica - żartował tuż po kwalifikacjach Robert Kubica, przemoczony do suchej nitki, choć w sobotę wcale nie padało. W niedzielę było mu mniej do śmiechu. Po dwóch godzinach jazdy po niezwykle wyczerpującym, wyboistym torze w Singapurze wszyscy kierowcy byli wycieńczeni. Część z nich właśnie ze zmęczenia wypadała z toru - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
- Piętnaście ostatnich okrążeń było bardzo trudne. Tak bardzo trzęsło w samochodzie, że mocno rozbolała mnie głowa - opowiadał Polak kwadrans po zakończeniu wyścigu.
Już wysoka temperatura powietrza oraz wilgotność wynosząca ponad 70 procent mocno dawały w kość w gorącymi ciasnym kokpicie bolidu. Największym problemem było jednak obciążenie psychiczne.
- Chodzi nie tyle o siłę fizyczną, co koncentrację - tłumaczył David Coulthard. - Jedno okrążenie tutaj wymaga tyle energii, co dwa kółka w Monako - mówił Lewis Hamilton. Jazda po sztucznie oświetlonym, pełnym nierówności i źle zaprojektowanych tarek torze wycieńczała zawodników psychicznie. W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" doktor Riccardo Ceccarelli z kliniki Formula Medicine kilkakrotnie podkreślał, że to mózg jest najważniejszym mięśniem kierowcy wyścigowego.
- To właśnie on potrzebuje najwięcej tlenu i on pracuje najciężej. Aby dostarczyć mu wystarczającą ilość energii, serce kierowcy bije jak szalone. Średnia prędkość wynosi od 170 do 200 uderzeń na minutę, w czasie od półtorej do dwóch godzin - tłumaczył nam włoski specjalista od medycyny sportowej.
_ Przegląd Sportowy _