Nagroda dla Roberta Kubicy
Polski kierowca odebrał prestiżową nagrodę imienia Lorenzo Bandiniego, przyznawaną za wyjątkową postawę w sporcie wyścigowym – zarówno na torze, jak i poza nim.
Tuż przed godziną 17:00 biało-granatowa wyścigówka wjechała na średniowieczny rynek w Brisighelli i zaparkowała u stóp kościoła pod wezwaniem Świętego Michała Archanioła. Kubica wyskoczył z kokpitu i natychmiast utonął w ponadtysięcznym tłumie, w którym nie brakowało Polaków. - W tym roku jest tu dwa razy więcej ludzi niż rok temu, kiedy nagrodę odbierał Felipe Massa z Ferrari - powiedział włoski dziennikarz Roberto Chinchero.
Wczesnym wieczorem na ustawionej na jednej z wąskich uliczek scenie Robert odebrał statuetkę przedstawiającą samochód wyścigowy z lat 60., oznaczony numerem 18 – z takim numerem startowym patron nagrody, Lorenzo Bandini, uległ śmiertelnemu wypadkowi podczas Grand Prix Monako w 1967 r. Warto zauważyć, że nagroda – przyznawana przede wszystkim młodym i obiecującym zawodnikom u progu kariery – trafiła w ręce Polaka, a nie zwycięzcy czterech wyścigów i wicemistrza świata w sezonie 2007, Lewisa Hamiltona. - Jestem szczególnie zadowolony, bo ta nagroda ma także związek z tym, co robię i jaki jestem poza torem - przyznał Kubica.
Nad starymi kamieniczkami zabrzmiały hymny Polski i Włoch, a po zakończeniu ceremonii w powietrze wystrzelono wielobarwne konfetti i serpentyny. Kubica błyszczał dowcipem, odpowiadając na pytania mistrza ceremonii, a na koniec pozdrowił po polsku kibiców.
_ Więcej w Rzeczpospolitej _