Nagrali własną śmierć. Teraz film ma być przestrogą dla innych
Ciasne brytyjskie drogi, wysoka prędkość, a do tego wszystkiego narkotyki – takie połączenie musiało przynieść tragiczny skutek. Dwóch młodych mężczyzn swoją szaleńczą jazdę w Renault Clio zakończyło na ścianie kościoła. Obaj zginęli na miejscu. Teraz policja, wraz z rodzinami ofiar, opublikowała nagranie z tego wydarzenia. Ma ono być przestrogą dla innych.
Podczas nocnej zabawy 20-letni Kyle Careford i rok starszy Michael Owen wzięli „koktajl” składający się z leków i narkotyków, a później postanowili przejechać się wiejskimi drogami Sussex. Za kierownicą usiadł Kyle, który nie miał prawa jazdy ani doświadczenia w prowadzeniu samochodu. Na filmie widać, jak mknący po ciemnych drogach samochód osiąga prędkości do 90 mil na godzinę, czyli 145 km/h. W momencie, gdy szaleńcza jazda przeniosła się do miejscowości słychać jak pasażer mówi, aby kierowca zwolnił, jednak jest już za późno. Chwilę później samochód wypada z drogi i uderza w budynek. Właściciel samochodu, Michael Owen, osierocił 5-letnią córkę.
Całą tę jazdę nagrywał telefonem. Choć film nie zawsze jest wyraźny, to widać jak auto porusza się z ogromną prędkością, a kierowca nie zważa na nic, wyprzedza inne samochody i nawet szczególnie nie skupia się na drodze. Niestety efekt takiego zachowania mógł być tylko jeden. Telefon z nagraniem nie uległ zniszczeniu i nagrywał nawet po zderzeniu, gdy słychać jak kobieta będąca świadkiem wypadku pyta, czy ktoś przeżył.
Całe nagranie robi duże wrażenie. Dlatego policja w porozumieniu z rodzinami ofiar zdecydowała się na jego publikację, aby pokazać jakie mogą być skutki nieodpowiedzialnego zachowania. „Jeśli powstrzyma to choć jedną osobę od popełnienia takiego samego błędu, to oznacza, że pokazanie tego nagrania było dobre. Mamy nadzieję, że to (wideo) wpłynie na młodych ludzi i pokaże im, że taka zabawa może nieść tragiczny skutek” – czytamy w oświadczeniu rodzin.