Nadchodzi październikowa fala korków
Zatory na drodze są uzależnione od wielu aspektów. Poza godzinami szczytu i zdarzeniami (np. wypadki) powodują je sytuacje, które występują co roku.
Do najbliższych tego typu wydarzeń należą początek października i rozpoczęcie roku akademickiego, Wszystkich Świętych i dojazdy na cmentarze, pierwszy śnieg oraz korki z drugiej połowy grudnia związane ze świątecznymi zakupami.
Przyjazd zmotoryzowanych studentów do miast akademickich co roku powoduje skokowe pogorszenie sytuacji z początkiem października- wynika z badań NaviExpert. Studenci coraz częściej posiadają własne pojazdy. Wystarczy kilka procent aut więcej, by sytuacja pogorszyła się nieproporcjonalnie.
Na początku roku akademickiego większość studentów uczęszcza na zajęcia i inne spotkania organizacyjne na uczelniach, z czasem ta dyscyplina staje się coraz mniejsza i wpływ żaków na ruch w szczytach maleje.
Kolejne korki w dużych miastach, choć przewidywalne, są praktycznie nie do uniknięcia. Co roku pierwszy śnieg zaskakuje zarówno kierowców na letnich oponach jak i drogowców. Spowolnienie czeka nas również na początku listopada, gdyż w polskiej tradycji obowiązkowe jest odwiedzenie cmentarza niezależnie od tego, jak długa będzie to podróż. Grudzień z kolei ze względu na pogodę i świąteczne zakupy jest jednym z najwolniejszych miesięcy w roku jeśli chodzi o średnią prędkość jazdy w miastach.
Natężenie ruchu zależy też od kilku prawidłowości. Maleje podczas tzw. "wakacyjnego efektu motyla" gdy na urlopy wyjeżdża ok. 10-20 proc. właścicieli aut z dużych miast. Ciekawym zjawiskiem jest również "korkowy efekt motyla", które objawia się tym, że niewielkie zwiększenie liczby samochodów powyżej standardowej wielkości powoduje dramatyczne zmniejszenie szybkości jazdy.
"Korkowy kac" zaś oznacza, że na dzień po komunikacyjnym horrorze (np. powrót z majówki) drogi są puste. Interesujący jest "paradoks drogowy" - jeśli media nagłaśniają zdarzenie które rzekomo spowoduje koszmarne korki następuje paradoksalny efekt czyli ich brak, gdyż kierowcy szukają alternatywy. Tak było np. w Poznaniu przed konferencją klimatyczną. Media grzmiały że miasto będzie nieprzejezdne natomiast ulice były...puste.
Źródło: NaviExpert
/ll