Na tym torze Polak może wygrać
W tym momencie nie jesteśmy w stanie wygrać wyścigu własnymi siłami, ponieważ bolidy Ferrari i McLarena są szybsze od naszych. W Formule 1 jednak wszystko jest możliwe. W sprzyjających okolicznościach możemy powalczyć o zwycięstwo - mówi Robert Kubica. Właśnie w najbliższą niedzielę w Montrealu Polak dostanie jedną z największych w tym roku szans na odniesienie pierwszego w karierze triumfu w F1. Teoretycznie przy obecnym układzie sił nasz kierowca powinien liczyć co najwyżej na piąte miejsce - za zawodnikami Ferrari i McLarena. Jednak dwa tygodnie temu w Monako dojechał do mety drugi, choć jego bolid także wyraźnie ustępował samochodom czołowych ekip. Robert spisał się jednak doskonale, a ponadto jego sprzymierzeńcem okazał się deszcz. Podobnie może być w Kanadzie.
Uliczna trasa
Wyścig odbędzie się na bardzo szybkim torze ulicznym. Wyjątkowo śliska nawierzchnia, liczne hamowania, trudne techniczne zakręty i ściany ciasno okalające jezdnię - w takich warunkach Kubica czuje się doskonale. Od pierwszego w życiu treningu w Montrealu w 2006 roku Robert zapewniał, że jest to jeden z jego ulubionych obiektów Formuły 1. Ten obiekt doskonale pasuje do jego stylu jazdy. Ponadto Polak uwielbia uliczne trasy.
Zapowiedź deszczu
Synoptycy zapowiadają mokry weekend w Montrealu, a wczoraj ich prognozy się sprawdziły. Istnieje duża szansa, że niedzielna Grand Prix Monako rozegra się na mokrym torze, który zrównuje szanse. W takich warunkach ważniejsze od osiągów bolidu są umiejętności zawodnika. Przypomnijmy, że właśnie dzięki opadom Kubica zajął drugie miejsce w Monte Carlo, a gdyby nie ogromne szczęście Lewisa Hamiltona, Polak stanąłby na najwyższym stopniu podium. (...)
Tu można wyprzedzać
W przeciwieństwie do Monako, tor w Montrealu umożliwia kierowcom walkę o pozycje. Znajdują się tutaj dwa miejsca dogodne do wyprzedzania - pierwsze na prostej przed nawrotem (tam, gdzie Kubica wypadł z toru, atakując Jarno Trulliego), a drugie na najdłuższej na torze prostej za nawrotem. Dzięki temu Robert będzie mógł wyprzedzić wolniejszego rywala z przodu. Przypomnijmy, że w Monte Carlo dwukrotnie utknął za kierowcami Ferrari - najpierw za Kimim Raikkönenem, a potem za Felipe Massą. W Kanadzie do takiej sytuacji zapewne by nie doszło.
_ Więcej w Przeglądzie Sportowym _