Mroczne widmo - Brabus Mercedes-Benz C-Class
|
|
| --- |
Zwykło się mawiać, że prawdziwe samochody mają czarną karoserię. Mercedes klasy C po tuningu u Brabusa ma nie tylko kruczą barwę, ale i rogatą duszę...
Niemiecki tuner przyzwyczaił klientów do szalonych maszyn. Dodatkowe kilkaset koni pod maską nie stanowi jakiegokolwiek problemu, jeżeli tylko portfel klienta będzie w stanie sprostać wygórowanym cenom.
Mercedes klasy C ledwie wszedł do produkcji, a już okazało się, że najbardziej wymagającym klientom brakuje mocy. Brabus postanowił spełnić ich oczekiwania, oferując pakiet zwiększający stado rumaków w modelach C280 oraz C350. Zastosowanie nowego wału korbowego oraz innych tłoków zwiększa pojemność skokową obu jednostek napędowych do 4 litrów. Kształt głowicy z czterema zaworami na cylinder został zoptymalizowany, co wraz ze sportowymi wałkami rozrządu i układem wydechowym ze stali nierdzewnej poprawiło napełnianie i opróżnianie komór spalania. Brabus zastosował także katalizatory o zmniejszonych oporach przepływu oraz przeprogramował elektronikę zarządzającą sześcioma cylindrami.
| [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/12164/brabus-c2-550.jpeg',550,385) ) |
| --- | W rezultacie czarne monstrum produkuje 332 KM i 420 Nm. Osiągi auta z gwiazdą na masce są iście gwiazdorskie. Przyśpieszanie do „setki” trwa tylko 5,9 sekundy, zaś moduł Brabus Vmax-Unit przesunął ogranicznik prędkości na 275 km/h.
Także posiadacze C-klasy z silnikiem wysokoprężnym będą mogli poprawić jej osiągi dzięki zestawom PowerXtra. Dzięki nim z jednostki 320 CDI można wykrzesać dodatkowe 48 KM i zwiększyć moment obrotowy do niebagatelnych 590 Nm. Wówczas nawet sprinty do 100 km/h w czasie 6,9 sekundy nie będą niemożliwe. A to wszystko przy dosyć oszczędnym gospodarowaniu paliwem...
Więcej mocy wiąże się także ze wzrostem ilości gorącego powietrza pod maską. Nic dziwnego, że Brabus proponuje montaż zoptymalizowanych zderzaków. Prezentują się bardziej agresywnie od seryjnych, jednak trudno doszukać się w ich kształtach wulgarności. Podobne odczucia można mieć podczas spoglądania na masywne progi, czy tylny zderzak.
Zadziorny charakter najmłodszego dziecka Brabusa podkreślają też większe koła. Klient może wybierać między kilkoma rozmiarami, jednak opcją najbardziej godną polecenia są 20-calowe obręcze z ogumieniem 235/30 ZR 20 z przodu oraz 265/25 ZR 20 na napędzanej osi. Sportowe aspiracje można także podkreślić poprzez sportowe zawieszenie, które obniża prześwit o kilkanaście milimetrów, sprawiając, że koła idealnie wypełniają błotniki. Możliwości C-klasy ze wzmocnionym silnikiem znacznie przewyższają potencjał seryjnych aut, więc rozsądną decyzją byłoby też zamówienie większych tarcz hamulcowych.
Metamorfoza stylistyczna nie mogła się obyć bez korekt w kabinie. Seryjna tapicerka ustępuje miejsca ręcznie wykonanemu odpowiednikowi, do którego przygotowania Brabus używa skór wysokiej jakości oraz alcantary. W katalogu opcji widnieje wiele ciekawych pozycji – od kierownicy o ergonomicznym kształcie począwszy, poprzez aluminiowe pedały i podpórkę pod lewą stopę, a na prędkościomierzu wyskalowanym do 330 km/h oraz podświetlanych progach skończywszy.
Wszystkie maszyny ze stajni Brabusa spełniają rygorystyczne normy emisji spalin. Nabywca może być pewien, że „podkręcenie” jednostki napędowej nie wpływa na ich trwałość. Można spać spokojnie przynajmniej przez najbliższe trzy lata od zakupu, bowiem w tym okresie auto jest objęte gwarancją z limitem 100 000 kilometrów. Kto chciałby móc delektować się osiągami i prestiżem musi zawczasu zakupić najnowszego Mercedesa klasy C i przygotować kilkanaście tysięcy euro...
Łukasz Szewczyk