Motoryzacyjne mity: czy jest w nich ziarno prawdy?
Zdecydowana większość młodych ludzi skrupulatnie odlicza dni do osiemnastych urodzin i otrzymania wymarzonego prawa jazdy. Niestety, wraz z kupnem pierwszego własnego samochodu wszyscy brutalnie przekonują się o panujących realiach, a zwłaszcza funduszach potrzebnych na eksploatację. Wraz z masą rozmaitych „cennych” rad udzielanych przez bardziej doświadczonych użytkowników, młodzi zmotoryzowani dowiadują się o szeregu motoryzacyjnych mądrości, które często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Niestety, wielu (nawet wieloletnich) kierowców nie jest w stanie odróżnić merytorycznej i wartej zapamiętania informacji od wyssanych z palca opowieści. Zajmijmy się wobec tego najpopularniejszymi motoryzacyjnymi mitami, od lat zakorzenionymi w świadomości polskich kierowców. Nie wiedzieć czemu, większość z nas nawet nie próbuje dociekać skuteczności wspomnianych rewelacji, ślepo powielając poczynania innych – dosyć często narażając się na zbędne koszty i niebezpieczeństwo.
Ciśnienie w oponach
Wydawać by się mogło, że doświadczonemu kierowcy z kilkuletnim stażem nie trzeba tłumaczyć takich oczywistych zagadnień jak ciśnienie w oponach oraz poprawna technika jazdy w zależności od obciążenia auta. Niestety, mnóstwo Polaków ma z tym ogromne problemy, całkowicie pomijając te kwestie – w efekcie narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo. W pierwszej kolejności powinniśmy przypomnieć sobie o ogromnym wpływie odpowiedniego ciśnienia w oponach na trakcję samochodu.
Postępując wedle zaleceń producenta, zapewniamy sobie komfort i pewność prowadzenia. Wystarczy jednak pozornie niewielka różnica we wskazaniach manometru na poszczególnych kołach, aby odczuwalnie pogorszyć właściwości jezdne auta, zwiększając ryzyko poślizgu – pod- lub nadsterownego – oraz potęgując wrażliwość na boczne podmuchy wiatru. Na domiar złego, wzrastające obciążenie pojazdu także wpływa na prowadzenie, co skrupulatnie uwzględniono w instrukcji obsługi każdego samochodu. Producenci dokładnie opisują zalecane ciśnienie, które musi rosnąć wraz z wagą przewożonego bagażu i pasażerów.
Pakuj auto z głową
Pakowanie samochodu to z pozoru banalna czynność, wystarczy przecież upchnąć przewidziany ekwipunek w bagażniku, natomiast resztę umieścić chociażby w pojemnym boksie dachowym. Kłopot jednak w tym, że kierowcy niewłaściwym rozmieszczeniem bagaży bardzo często destabilizują pojazd, niebezpiecznie podnosząc środek ciężkości. Skutkiem pakowania ciężkich rzeczy wysoko w (lub na) aucie jest niepokojące zachowanie w zakrętach – nadmierne przechyły, co w połączeniu z niedopompowanymi oponami może skończyć się wypadnięciem z drogi.
Czy droższe paliwo jest lepsze?
Tylko niewielka część samochodów fabrycznie wymaga stosowania paliwa o większej liczbie oktanów, gwarantującego osiągniecie katalogowej mocy i momentu obrotowego, a także trwałości. W pozostałych konstrukcjach kierowcy z powodzeniem mogą tankować tańszą benzynę oraz olej napędowy. Co ciekawe, od lat panuje przekonanie że stosowanie wspomnianych – droższych – paliw poprawia osiągi i obniża spalanie. Nic bardziej mylnego.
O ile w autach o sportowych konotacjach jesteśmy w stanie odczuć różnicę, o tyle statystyczny Kowalski w swym Passacie dostrzeże jedynie wyższy rachunek przy dystrybutorze. Oczywiście, stosowanie 98-oktanowej benzyny bądź droższego ON nie uszkodzi silnika naszego samochodu. Pytanie tylko, po co przepłacać, skoro nie przynosi to wymiernych korzyści – badania na hamowni pokazują przyrost mocy nieprzekraczający 1 KM.
Oszczędzanie na biegu jałowym
Ilu kierowców, tyle sposobów na redukcję zużycia paliwa stosowanych w praktyce. Niektóre z nich poza poprawieniem samooceny pomysłodawcy, nie wnoszą nic do codziennego użytkowania pojazdu, niekiedy nawet przyspieszając degradację użytkowych podzespołów. Głównie wśród kierowców starszej daty, zdobywających pierwsze szlify w PRL-owskiej rzeczywistości w samochodach z gaźnikiem, powszechne jest oszczędzanie paliwa poprzez notoryczną jazdę na tak zwanym luzie. Zdaniem entuzjastów tej metody, dojeżdżając do skrzyżowania należy wrzucić bieg jałowy – wówczas obroty silnika spadną, co w teorii ma dawać wymierne korzyści.
W praktyce takie postępowanie nie ma najmniejszego sensu i wręcz zwiększa zużycie paliwa. Co więcej, toczący się w ten sposób samochód jest mniej stabilny na śliskiej nawierzchni i trudniejszy do opanowania w kryzysowej sytuacji, gdyż kierowca nie może nagle przyspieszyć.
Wróćmy jeszcze do tematu oszczędności paliwa. Na prawdziwe obniżenie spalania możemy liczyć stosując znacznie bezpieczniejszą technikę. Zmniejszając prędkość przed skrzyżowaniem, po prostu trzeba zdjąć nogę z gazu, jedynie redukując po kolei przełożenia do samego zatrzymania. Dzięki temu paliwo nie dociera do cylindrów, zaś auto dodatkowo zwalnia za sprawą oporu stawianego przez kompresję cylindrów. Przy hamowaniu silnikiem układ napędowy zapewnia podtrzymanie pracy jednostki bez potrzeby podawania paliwa. Jeśli wrzucimy luz nie jest to możliwe i silnik musi otrzymywać benzynę lub olej napędowy.
Motoryzacyjne mity od zawsze wprowadzały w błąd nieświadomych kierowców. Dziś sytuacja nie ulega znaczącej zmianie, nadal wielu zmotoryzowanych za nic ma zalecenia producentów, warunkujące bezpieczną i bezawaryjną eksploatację. Również w temacie techniki jazdy, Polacy wciąż mają pewne braki odbijające się w zużyciu paliwa i płynności prowadzenia. Niestety, tworzone przez „specjalistów” opinie i zalecenia znajdują posłuch pośród kierowców.
Piotr Mokwiński, moto.wp.pl
sj