Ponad pół godziny trwała w czwartek związkowa pikieta fabryki Fiata w Tychach. Około 300 związkowców z "Solidarności" protestowało przeciwko utrudnianiu działalności związkowej, co, ich zdaniem, ma miejsce w tej firmie.
Rzecznik Fiata w Polsce, Bogusław Cieślar, zapowiedział stanowisko zarządu w tej sprawie, w czwartek późnym popołudniem. Kilka dni wcześniej przedstawiciele firmy zaprzeczyli w komunikacie, aby we Fiacie miało miejsce nakłanianie pracowników do wypisywania się z "Solidarności".
W czwartkowej pikiecie uczestniczył m.in. przedstawiciel związków zawodowych, działających w włoskich zakładach Fiata. Sytuację w firmie, protestującym zrelacjonowała szefowa "S" w fabryce, Wanda Stróżyk. Podkreślała, że pikieta ma zwrócić uwagę na naganne praktyki i spowodować, by nigdy w żadnym zakładzie nie były stosowane. Manifestanci żądali przestrzegania godności pracowniczej i związkowej oraz m.in. jasnego określenia kryteriów awansu zawodowego w firmie. Nikt z przedstawicieli dyrekcji nie wyszedł do protestujących.