Mitsubishi i-MiEV: oddech przyszłości
Rewolucja w motoryzacji jest nieunikniona, a tym, co zmieni rzeczywistość naszych miast i dróg mogą okazać się samochody elektryczne.
Pierwsze tego typu pojazdy możemy policzyć na palcach jednej ręki, gdyż technologia wciąż jest dopracowywana. Kilku producentów zdecydowało się jednak przedstawić światu próbki swoich możliwości w postaci niemal bezszelestnie poruszających się pojazdów. W Stanach króluje Tesla, Światowym Samochodem Roku w 2011 został Nissan Leaf, natomiast na polskim rynku za „jedyne” 160 tys. zł. dostępne jest Mitsubishi i-MiEV, omijający stacje benzynowe szerokim łukiem.
Z zewnątrz Mitsubishi i-MiEV wygląda jak typowe japońskie auto miejskie. Niczym szczególnymi nie zachwyca. Ginie w tłumie innych aut, ale dzięki opływowym kształtom, powinien skutecznie powalczyć z pędzącym czasem. Neutralna stylistyka i nadmuchana sylwetka bezpośrednio wpływają na zwiększoną funkcjonalność przedziału pasażerskiego. Mimo, iż Mitsubishi liczy sobie niecałe 3,5 metra, to w przedziale pasażerskim uda się zmieścić aż cztery dorosłe osoby. Mało tego. W ustawnym bagażniku bez trudu mieści się 227 litrów bagażu, co spokojnie wystarczy na cotygodniowe zakupy, czy przewóz niewielkich gabarytowo przedmiotów.
Ale to nie wygospodarowanie maksymalnej przestrzeni pasażerskiej przyświecało konstruktorom podczas tworzenia. Ponieważ zastosowanie akumulatorów spowodował dość dużą nadwagę mieszczucha, istotny był korzystny rozkład masy. Jego masa całkowita wynosi 1110 kg., zaś ładowność kolejne 330 kg. O ile dla przedstawicieli klasy kompaktowej takie liczby nie są rzadkością, to w segmencie najmniejszych pojazdów już owszem. Kolejnym ważnym punktem jest napęd na tylne koła. Bez systemu stabilizacji toru jazdy jazda na mokrej lub oblodzonej drodze byłaby niebezpieczna. Po zamontowaniu elektronicznych wspomagaczy, problem stał się niemal niezauważalny.
Przejdźmy jednak do meritum. Samochód z napędem elektrycznym kupujemy przede wszystkim z uwagi na bardzo niskie koszty eksploatacji. Tak też jest w tym przypadku, lecz trudności z dostępem do stacji ładowania mogą przyprawić użytkowników o przedwczesną siwiznę. W Warszawie znajduje się dziesięć stacji szybkiego ładowania. Dostęp do nich nic nie kosztuje, a samo uzupełnianie akumulatorów trwa niezwykle szybko. Niestety, ani Mitsubishi, ani firma odpowiadająca za ich postawienie nie dysponują stosownym kablem mogącym połączyć nadawcę i odbiorcę prądu.
To skazuje nas na solidne obciążenie domowej instalacji. Przewód dołączony do pojazdu obsługuje sieć elektryczną o napięciu 230 V i gwarantuje pobór mocy na poziomie 4000 W przy natężeniu 16A, co praktycznie przekreśla używanie w tym czasie jakichkolwiek urządzeń domowych. W najlepszym przypadku, „wystrzelą” jedynie korki. „Tankowanie” i-MiEV-a nie powinno trwać dłużej niż 6 godzin. Wówczas teoretyczny zasięg samochodu ma wynosić mniej więcej 120 kilometrów. W praktyce jest to jednak niezwykle trudne do osiągnięcia.
Pierwsze wrażenie jakiego doznajemy po zajęciu dogodnej pozycji w małym Mitsubishi, to wszechobecna cisza. Samochód płynnie przyspiesza bez jakichkolwiek szarpnięć i robi to całkiem dynamicznie, ale podróżując tego typu pojazdem, należy wyzbyć się przyzwyczajeń z klasycznych „benzyniaków”. Aby efektywnie wykorzystywać możliwości płynące z alternatywnego napędu i nie marnotrawić energii, trzeba stosować się do kilku kluczowych zasad.
Dynamiczne rozpędzanie i używanie urządzeń takich jak radio, klimatyzacja czy sterowanie szybami dość istotnie wpływa na ograniczenie maksymalnego możliwego dystansu. Warto też szukać tuneli aerodynamicznych. Jazda za autobusami, czy ciężarówkami pozwoli uzyskać dodatkowe kilka kilometrów. Jeśli nam na tym szczególnie nie zależy i nie zdecydujemy się na tak drastyczne oszczędności, przejedziemy około 75 km w stosunkowo komfortowych warunkach.
I-MiEV został wyposażony w typowe dla współczesnych „mieszczuchów” udogodnienia. W standardzie otrzymujemy efektywny układ klimatyzacji, radioodtwarzacz, a także kontrolę nad czterema szybami z poziomu panelu w drzwiach kierowcy. Nic więcej do szczęścia nie potrzeba, bo za miasto nikt o zdrowych zmysłach nim nie wyjedzie. Nie zmienia to jednak faktu, że Japończyk dość dynamicznie może uczestniczyć w codziennej walce o wielkomiejską przestrzeń drogową. Jego prędkość maksymalną określa wartość 130 km/h, a przyspieszenie do setki zajmuje niecałe 16 sekund.
O ile poruszanie się z szybkościami zbliżonymi do najwyższej możliwej nie należy do przyjemności, to utrzymywanie 90 km/h pozwala na komfortowe podróżowanie. Chodzi tu przede wszystkim o poziom hałasu, który generowany jest jedynie przez opony i opory powietrza. Jest to zauważalne przede wszystkim podczas ruszania. Wtedy do naszych uszu nie dobiegają prawie żadne odgłosy, co czyni to auto wyjątkowym na tle konkurencji zasilanej olejem napędowym lub benzyną.
Trend na alternatywne źródła energii jest coraz silniejszy. Pojazdy elektryczne, które niegdyś mocno zaznaczyły swoją obecność we Francji, dziś znowu starają się wrócić do łask. Niestety, w Polsce ich eksploatacja wiąże się z dużymi trudnościami ze względu na braku odpowiedniej infrastruktury i państwowych dopłat. 160 tysięcy złotych za elektryczną fanaberię to bardzo dużo. Jednak Mitsubishi na brak zamówień nie narzeka. Odbiorcami są głównie firmy z rynku energetycznego promujące się przez użytkowanie samochodów elektrycznych.
Piotr Mokwiński
tb/