Ministrowie jeżdżą limuzynami, a dodatkowo pobierają pieniądze na paliwo do prywatnych aut
Wielu szefów ministerstw w ramach wydatków na biura poselskie kupuje paliwo do prywatnych aut. Rekordzistą jest szef resortu energii Krzysztof Tchórzewski, który rozliczył aż 22,4 tys. zł na paliwo do prywatnego samochodu. Takie dane podaje SE.pl.
Dziennikarze Superekspressu.pl dotarli do informacji, kto z członków rządu poprosił o największą kwotę zwrotu za paliwo. Okazuje się, że minister energii Krzysztof Tchórzewski zadeklarował aż 22,4 tys. zł. Jeśli przyjmiemy zużycie paliwa dla auta średniej klasy na poziomie 8 litrów na 100 kilometrów, a cenę litra paliwa zaokrąglimy do 4 zł i 60 gr, wychodzi na to, że Krzysztof Tchórzewski przejechał prywatnym autem w celach służbowych aż 60,5 tysiąca kilometrów. Całkiem sporo.
Na drugim miejscu znalazła się szefowa resortu edukacji Anna Zalewska z kwotą 17 tys. zł. Minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk zwrócił się z prośbą o zwrot 10,2 tys. zł, szef MSZ Witold Waszczykowski - 9,4 tys. zł.
Na tym lista się nie kończy. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska zadeklarowała, że wydała prawie 4 tys. zł, minister w KPRM Beata Kempa - 3,1 tys. zł, a minister nauki Jarosław Gowin - 535 zł. Z puli pieniędzy na paliwo skorzystał także marszałek Sejmu Marek Kuchciński - 7,7 tys. zł.
Ministrów broni rzecznik rządu. Twierdzi on, że wielu z nich jest też posłami i dużo czasu spędzają w terenie, korzystając z prywatnych samochodów. Rafał Bochenek zapewnia, że wszystko jest rozliczane zgodnie z prawem.
Kwoty te były naliczane od początku kadencji (październik 2015 roku) do końca roku 2016.
Kilka lat temu oceniano np. uczciwość Radosława Sikorskiego, który będąc wówczas marszałkiem Sejmu RP, miał do dyspozycji służbowe auto, ale pomimo tego pobierał pieniądze na paliwo. Nawoływano go wtedy do wyjaśnienia, jakim samochodem podróżował w celach służbowych i w jakich spotkaniach brał udział.