Mini w zielonym piekle
Już po zakończeniu przejazdu spece z grupy BMW, odpowiedzialni za projekt, mówili, że nie miał on na celu bicia żadnych rekordów. Chcieli po prostu pokazać możliwości i potencjał "przyjaznego środowisku auta". Cel był jeden - przejechać całą trasę najszybciej jak się da i w najkrótszym możliwym czasie. Nieco ponad dwudziestokilometrową pętlę "zielonego piekła" elektryczny Mini E pokonał w bardzo przyzwoitym czasie 9:51.45. Podczas całego przejazdu udało się rozpędzić samochód do 187 km/h. Wyczynu dokonał były kierowca wyścigów DTM Thomas Jäger z Monachium.
Oczywiście niemieccy spece zmienili nieco seryjny samochód. Aby spełniał wymogi bezpieczeństwa, Mini E został wyposażony w ważąca nieco ponad 35 kg klatkę bezpieczeństwa. W aucie wymieniono również seryjne fotele na kubełki Recaro Pro Racer (HANS) CFRP z sześciopunktowymi pasami bezpieczeństwa.
W aucie zmieniono również zawieszenie. Zamontowano regulowane amortyzatory KW Variant 3. Prócz tego na karoserii znalazł się nowy dyfuzor i skrzydło spoilera na dachu. Do napędu auta użyto zwykłego silnika elektrycznego o mocy 204 KM, który zasilany był 5 088 ogniwami baterii elektrycznych. Moc przekazywana jest na przednie koła.
WP: Jakub Wielicki