Miejsca parkingowe na wagę złota, czyli motoryzacja w Tokio
Japońska stolica i otaczająca ją aglomeracja mają ponad 35 mln mieszkańców. Takie zagęszczenie ludności oznacza, że przed tokijczykami stawiane są nietypowe wyzwania. Muszą zdobyć miejsce parkingowe, a oszczędności przynoszą małe, pudełkowate kei cary. Jak wygląda motoryzacja w tym nietypowym mieście?
W Polsce największym problemem stającym przed kupującym samochód jest znalezienie odpowiednich funduszy. W Japonii samochody rodzimej produkcji są dużo tańsze, co w połączeniu z wysokimi zarobkami oznacza, że prawie każdego stać na nowe auto. Mimo to w Tokio wiele osób nie ma własnych czterech kółek, a często nawet prawa jazdy. Jednym z powodów są korki i ogromne odległości, jakie muszą pokonywać tokijczycy w codziennej drodze do pracy. W takiej sytuacji lepiej sprawdzają się pociągi. Jest jednak jeszcze jeden problem, aby móc kupić samochód trzeba wcześniej udowodnić, że mamy gdzie go zaparkować – wymagany jest dowód posiadania lub wynajmowania miejsca parkingowego. Wystarczy spojrzeć na ciasne uliczki japońskiej stolicy, aby zrozumieć na czym polega problem.
Z tego powodu Japończycy są mistrzami w tworzeniu parkingów i garaży. Zwykłe miejsca „pod chmurką” to często piętrowe urządzenia potrafiące magazynować wiele pojazdów. Popularne są również podziemne garaże, które same zabierają i ustawiają samochody – wystarczy wjechać do windy i wysiąść z auta, a komputer sam zajmą się resztą.
Kolejnym sposobem japońskiej walki z brakiem miejsca są samochody klasy kei car. To małe auta napędzane silnikami o pojemności do 660 cm3 i mocy do 64 KM. Ich długość nie może przekraczać 3,4 m, a z tego powodu często przypominają prostokątne pudełka na kołach. Właściciele takich samochodów nie tylko mogą wygodniej poruszać się po ciasnych ulicach, ale płacą też mniejszy podatek podczas zakupu, mniej wydają na ubezpieczenie i podatek opłacany przy przeglądzie.
sj, moto.wp.pl