Kompaktowe minivany nie były do tej pory najmocniejszą stroną Mercedesa. Dotychczasowe modele, klasa A i klasa B, nie zachwyciły potencjalnych klientów, choć ich sprzedaż wcale nie jest taka dramatyczna. Teraz, wraz z prezentacją nowej klasy B, producent ze Stuttgartu zamierza nadrobić zaległości. Tylko, czy nowa generacja jest wystarczająco lepsza?
Nowy Mercedes klasy B ma być taki sam, ale zdecydowanie inny. Oczywiście lepszy. Zachowując swoje kształty minivana, ma stać się bardziej komfortowy, przestronniejszy, posiadający sportowe cechy i jeszcze bardziej luksusowy. Ma to zachęcić do zakupu przede wszystkim młodszych klientów, których pierwsza klasa B jakoś nie mogła do siebie przekonać. A jaka nowa generacja jest faktycznie? Przekonaliśmy się o tym podczas pierwszych jazd w okolicach Wiednia.
Pierwsza odsłona tego modelu pojawiła się w 2005 roku. Korzystała z filozofii konstrukcyjnej mniejszej klasy A. Jednak większe, nie znaczy lepsze. Sprzedaż nie osiągnęła szczególnie wysokich poziomów. Czyżby jedyna broń Mercedesa w klasie kompakt okazała się niewypałem? Nawet jeżeli tak jest, to druga generacja ma całkowicie zmienić ten stan rzeczy. Tyle, że producent wcale nie zamierza wiele zmieniać i dalej proponuje auto typu minivan.
W porównaniu do pierwszej generacji, nowa klasa B, znacznie... zmalała. Rozstaw osi zmniejszył się z 2778 mm, do 2699 mm. Mniejszy jest także rozstaw kół przedniej i tylnej osi. Gdzie zatem większa przestrzeń? O dziwo, wszędzie. No, prawie wszędzie. Auto jest dłuższe i mierzy 4359 mm (poprzednik ma 4273 mm). Więcej jest także przestrzeni w kabinie pasażerskiej, zarówno nad głową, na nogi, czy w okolicy bioder. Jednak nie wszędzie Mercedes może pochwalić się wzrostem.
Z dziwnych powodów konstrukcyjnych zmniejszyła się, i to bardzo, przestrzeń bagażowa - zrobiło się 486 litrów z przepastnych 544 litrów w poprzedniku. Skoro projektanci odbierają ten element, to co dają w zamian? Odpowiedzią na to pytanie jest jedno - sportowe wrażenia i znacznie lepsze zachowanie na drodze. Zniknęła podwójna podłoga (kiedyś w planach były wersje napędzane ogniwami paliwowymi), za to pojawiła się tradycyjna konstrukcja.
Napędzane są koła przednie, jednostkę napędową umieszczono poprzecznie, co oczywiście zwiększa przestrzeń wewnątrz auta. Wysokość nowej klasy B zmalała o 5 centymetrów, co nie przełożyło się na zmniejszenie ilości przestrzeni nad głowami pasażerów (wręcz miejsca jest nawet więcej!), ale znacznie przełożyło się na sylwetkę nadwozia i proporcje.
To właśnie wygląd nadwozia, o czym jeszcze nie wspominaliśmy, jest jedną z najważniejszych zmian w nowej generacji. Wreszcie ten model wygląda tak, jak powinien wyglądać Mercedes. Jest dynamicznie, nowocześnie, wręcz "sportowo". Sylwetka jest zdecydowanie bardziej kompaktowa i niewiele brakuje, aby przestać nazywać ją minivanem. Ciekawe jest również przetłoczenie biegnące od przedniego koła, aż po okolice słupka C.
Wnętrze także zyskało. Przede wszystkim na luksusie oraz wyposażeniu. Jak to zwykle bywa, do mniejszych modeli trafiają elementy znane do tej pory z wyższych klas. Zdecydowanie lepszej jakości są także użyte materiały. Stylistyka i układ poszczególnych elementów są znane z pozostałych modeli, dzięki czemu odnajdą się w nim dotychczasowi klienci Mercedesa. Można nawet odnieść wrażenie, że wygląd nieco przypomina ten z modelu CLS. Na konsoli środkowej widnieją trzy okrągłe końcówki nawiewu, a nad nimi znaleźć się może ekran nawigacji, który niestety nie posiada funkcji chowania się, co powoduje, że obcujemy z nim cały czas.
Wskaźniki są tradycyjne, a stanowią je dwa okrągłe zegary (prędkościomierz i obrotomierz). Tylna kanapa może być przesuwana, a przedni fotel pasażera składany, dzięki czemu w razie potrzeby uzyskać możemy potężną, całkowicie płaską przestrzeń bagażową, tak, w razie potrzeby przewiezienia wielkich gabarytów, jak deska windsurfingowa, czy rower. Fotele, oprócz wysokiego komfortu i elektrycznego sterowania, są teraz zdecydowanie lepiej wyprofilowane, co przekłada się na niezłe trzymanie boczne w szybciej pokonywanych zakrętach.
A propos zakrętów. Mercedes bardzo mocno pracował nad elementami zawieszenia. Z przodu mamy kolumny McPhersona, a tyłu znajduje się skomplikowany system wielowahaczowy. Jazda, choć mamy przecież do czynienia z autem typu MPV, jest identyczna jakbyśmy prowadzili typowe auto kompaktowe. Inżynierowie zadbali także o obniżenie środka ciężkości, co ma wielkie znaczenie dla właściwości jezdnych. Pod maską znajdują się wyłącznie silniki czterocylindrowe. Warto dodać, że w przypadku jednostek benzynowych są to całkowicie nowe konstrukcje.
Z pojemności 1,6 litra wykrzesano 122 bądź 156 KM. Pierwszy jest zadowalający, choć nie można liczyć na szczególnie dynamiczną jazdę. Drugi wariant jest całkowicie wystarczający i nawet bardziej sportowo nastawieni kierowcy będą czerpać przyjemność z jazdy. W przyszłości pod maskę trafią także mocniejsze silniki 2-litrowe. Jeżeli ktoś widzi w swoim egzemplarzu motor wysokoprężny, może wybrać pomiędzy rozwiniętymi konstrukcjami silnika OM 651, których pojemność zmniejszono do 1.8 litra. W tym przypadku Mercedes również oferuje dwa warianty mocy - 109 oraz 136 KM.
Podobnie jak w wersjach benzynowych, słabszy wariant jest zwyczajnie zbyt słaby. Wyprzedzanie może sprawiać problem, bo nie zawsze masz pewność, że "zdążysz". Mocniejsza 136 konna wersja jest wręcz optymalna, jej moc i kultura pracy sprawiają, że zapewne będzie to hit sprzedażowy i najczęściej wybierany wariant. Wszystkie silniki wyposażono w ulubieńca ekologii, czyli system Start/Stop wyłączający motor na postoju. Warto się przy nim na chwilę zatrzymać, gdyż działa bardzo cicho (nawet w dieslu), rozruch nie jest drażniący ani męczący, jak niekiedy bywa w przypadku innych producentów. Oczywiście rozrusznik został odpowiednio wzmocniony, tak aby wytrzymał częstsze cykle pracy.
Do silników są do wyboru są dwie skrzynie biegów. Stanowią je 6-biegowy manual oraz 7-biegowa dwusprzęgłowa skrzynia zautomatyzowana autorstwa Mercedesa. Wariant manualny działa precyzyjnie i przyjemnie, natomiast konstrukcja dwusprzęgłowa jak najbardziej komfortowo, jednak przy potrzebie szybszej redukcji wydaje się nieco nie nadążać. Sprawy nie poprawiają łopatki przy kierownicy. Chciałoby się delikatnie przyspieszyć jej pracę.
Na liście wyposażenia nowej klasy B znaleźć można bardzo wiele pozycji, z których najważniejsze i najciekawsze stanowią między innymi: asystent parkowania Parktronic, Collision Prevention Assist ostrzegający kierowcę przed zbyt małą odległością od poprzedzającego auta (bardzo ciekawy system), asystent martwego pola Blind Spot Assist, system czytania znaków, Distronic Plus, kamera cofania, ESP (które inżynierowie zdecydowanie poprawili), system PRE-SAFE, adaptacyjne reflektory, COMAND Online, panoramiczny dach i tym podobne. Jak widać, wybierać jest z czego. A dzięki temu cena podstawowa może bardzo płynnie podnieść się o kilkanaście tysięcy złotych, ale przecież w klasie premium to norma i klientów wcale to nie przeraża. Możliwość doposażenia swojego
auta jest wręcz zaletą.
Ceny nowego Mercedesa klasy B zaczynają się od 97 500 złotych, za 122-konną wersję z manualną skrzynią biegów. W porównaniu do poprzednika, o dziwo ceny nie wzrosły, a wręcz nieco je obniżono. Czy jednak Mercedes klasy B zyska nowych, młodszych klientów na których liczy?
Ma wiele atutów, naprawdę dobrze się prowadzi, jest przestronny, luksusowy bogato wyposażony i jak przystało na Mercedesa, prestiżowy. Zaletą może być także fakt, że obecnie w zasadzie żaden konkurent w klasie premium nie oferuje minivana. A już niebawem zaprezentowana zostanie całkowicie nowa klasa A, która teraz ma być zdecydowanym i bezpośrednim konkurentem dla Audi A3, słowem, prawdziwym kompaktem. Pytanie zatem, czy potencjalni klienci skuszą się na auto typu MPV o podniesionym poziomie luksusu? Czy ktoś chce mieć luksusowego minivana? Wszystko w zależności od potrzeb. Jeżeli ktoś się jednak zdecyduje, to na nowej klasie B raczej się nie zawiedzie.
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ NOWEGO MERCEDESA KLASY B * Michał Grygier