Trwa ładowanie...
06-12-2011 13:10

Mercedes 4Matic: klasa M i E na śniegu

Mercedes 4Matic: klasa M i E na śnieguŹródło: Michał Grygier
d3pjl6c
d3pjl6c

Zima dla kierowcy staje się okresem, kiedy ręce na kierownicy drżą nieco bardziej niż w pozostałych porach roku. Wielce pomocny staje się wtedy napęd na wszystkie koła. Mercedes proponuje swoją wizję, czyli liczne wersje 4Matic.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Na zmotoryzowaną zimę jeszcze nikt nie wymyślił nic lepszego. Może poza ratrakami, ale tymi dość ciężko jeździć po drogach publicznych. Napęd na wszystkie cztery koła jest optymalnym, najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Nie tylko zimą, ale również w deszczu, a nawet na suchej nawierzchni. Mercedes-Benz, tak jak większość znaczących producentów świata, posiada w swojej ofercie modele wyposażone w tego rodzaju napęd.

W terminologii firmy ze Stuttgartu mówimy o systemie - 4Matic. Określenie odnosi się do dwóch terminów: 4 wheel drive, czyli napęd na 4 koła oraz automatic, czyli automatyczna skrzynia biegów. To zatem nic innego jak połączenie elektronicznie sterowanego napędu na wszystkie koła połączone z automatem. Co ciekawe, pierwszy Mercedes z napędem na wszystkie koła powstał w 1903 roku! Stał się nim pojazd określany jako "Dernburg Wagen". Później przyszedł czas na tak doskonale znane modele jak Unimog, czy klasa G.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Pierwszy Mercedes nie będący terenówką, ale luksusowym autem osobowym, wyposażony w napęd 4Matic ujrzał światło dzienne w 1985 roku podczas wystawy IAA we Frankfurcie. W 1986 roku już mógł go kupić każdy - był to model W124 300E 4Matic. Nad jego opracowaniem pracowała austriacka firma Steyr-Daimler-Puch. System opierał się na centralnym mechanizmie różnicowym z hydraulicznie sterowanym sprzęgłem wielopłytkowym. Dzisiaj te wersje są cenione przez kolekcjonerów, gdyż jest ich, po prostu, bardzo niewiele na rynku wtórnym.

d3pjl6c

Pierwszy model był tak dobrze odebrany, że dzisiaj, w 2011 roku w ofercie znajduje się aż 49 modeli (10 serii modelowych) wyposażonych w 4Matica. Nowy system opracowały zespoły specjalistów w Mercedes Technology Center w Sindelfingen oraz Stuttgart-Untertürkheim. Dzisiejsze motoryzacyjne rozwiązania w tej kwestii sprowadzają się do współpracy z systemami elektronicznymi, takimi jak: ABS, 4ETS, ASR czy ESP. Napęd ten działa na zasadzie współpracy wszystkich tych elementów. Warto przedstawić zatem cały proces.

Otóż, system ASR działa zapobieganiu buksowania kół podczas (gwałtownego lub nie) przyspieszania. Kolejny asystent jakim jest ESP bada i uruchamia w razie potrzeby układ hamulcowy w celu ustabilizowania toru jazdy auta. Z kolei zadaniem 4ETS jest uniknięcie ślizgania się każdego z poszczególnych kół. Zamiast ciężkich, mechanicznych blokad mechanizmów różnicowych (doskonale znanych każdemu wielbicielowi terenówek), Mercedes zdecydował się na nowoczesny i przede wszystkim lżejszy wielotarczowy mechanizmem o ograniczonym uślizgu, który wspiera elektronikę.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Do tego mamy oczywiście kilka trybów pracy. System może także rozpoznać rożne rodzaje nawierzchni. Działanie sprowadza się do tego, że gdy komputer wychwyci zbyt dużą różnicę w prędkości konkretnych kół, za pomocą układu hamulcowego przyhamowuje odpowiednio mocno wybrane koło. Moment obrotowy rozdzielany jest w stosunku 45:55, a centralny mechanizm różnicowy współpracuje ze skrzynią 7G-Tronic. W razie potrzeby stosunek podziału może wynieść: 70:30 bądź 30:70. Masę układu udało się zbić do około 65 kg.

d3pjl6c

Prawda dotycząca aut z napędem na obie osie jest jednak bezlitosna. Konstrukcja i działanie powodują, że samochód musi spalać więcej paliwa. Mercedes zdecydował się powalczyć z tą niedogodnością. Nowy 4Matic, dzięki znacznie lżejszej i bardziej kompaktowej konstrukcji oraz oprogramowaniu, może i pali nieco więcej niż wersje napędzane na jedną oś, ale bardzo nieznacznie, co powoduje, że nowoczesne auta 4x4 przestają już być traktowane jako bardziej paliwożerne. Zużycie paliwa jest większe o około 0,3-0,5 litra na każde 100 km. A przyznać trzeba, że zalet wynagradzają to z nadwyżką.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Gdzie najlepiej sprawdzić napęd na cztery koła? Oczywiście na wymagających, najlepiej górskich, obficie ośnieżonych drogach. Nie bez powodu znajduję się właśnie na przełęczy Timmelsjoch na wysokości 2474 m n.p.m., łączącej Tyrol (Austria) z Lombardią (Włochy). Z miejscowości Sölden ruszam w kierunku włoskiej miejscowości San Leonardo in Passiria. Warunki na tej specyficznej drodze są trudne do zobrazowania. Najlepiej przekonać się o tym na własnej skórze, tyle, że jest to raczej mało prawdopodobne, gdyż w okresie zimowym odcinek ten jest zamknięty dla ruchu publicznego, a dzisiaj został specjalnie otwarty dla naszych jazd testowych.

d3pjl6c

Zwyczajnie, zimą śniegu jest zbyt dużo, często trafiamy na lód, a w wielu momentach brak barierek i kilkusetmetrowe urwiska powodują, że błąd kierowcy, który przesadzi z prędkością i spóźni się z reakcją skończyć może się bardzo tragicznie. Dlatego przed startem instruktorzy Mercedesa setki razy, do znudzenia, uprzedzają o zachowaniu bezpieczeństwa, bo choć garść elektronicznych systemów znajdujących się w 4Maticu potrafi niejedno, to fizyka pozostaje fizyką! Choć tegoroczne austriackie zimowe braki śniegu (zresztą podobnie jak w Polsce) nieco ułatwiają trasę i niższe odcinki nie są pokryte białym puchem, to w wyższych partiach śniegu jest całkiem sporo.

Na pierwszy ogień idzie "coś większego". Znajduję się bowiem we wnętrzu nowej klasy M. O tym modelu już pisaliśmy w kontekście pierwszej jazdy, zatem skupmy się na wrażeniach śniegowych "w ogniu walki". Wersja ML 350, pod maską 3.5 litra pojemności skokowej, 306 KM i 7-biegowa skrzynia automatyczna. To powoduje, że z pedałem gazu warto w takich warunkach obchodzić się delikatnie. Pierwszą rundę pokonuję za instruktorką.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Początek tej wyjątkowej trasy jest całkowicie bez śniegu, to jednak okazuje się, że właśnie tą częścią podróży jestem bardziej zaniepokojony. Choć większość asfaltowej drogi ma dobrą przyczepność, to znajdują się na niej odcinki całkowicie pokryte lodem! Po kilku kilometrach dojeżdżamy do granicy śniegu, gdzie 4Matic ma pokazać, jak radzić sobie z deficytem trakcji.

d3pjl6c

Wszystkie cztery koła znajdują się już na śniegu. Z krótkofalówki dochodzi polecenie - pełen gaz! Wciskam prawy pedał do oporu i czekam na reakcję. Ponad 300 koni mechanicznych potrafi ważącego ponad 2 tony SUV-a wystrzelić do pierwszej setki w czasie 7,6 sekundy. Oczywiście, w optymalnych warunkach. Na śniegu przyspieszenie robi jednak... większe wrażenie. Spodziewasz się, że koła będą bezsensownie buksować i tracić przyczepność. Myślałem, że takie połączenie mocy ze śniegiem jest skazane na niepowodzenie. Plecy wbijają się w fotele, delikatne kontry kierownicą i czuję jak skrzynia wbija kolejne przełożenia.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Nie wiem dokładnie z jaką prędkością jadę, bo istotniejsze jest dla mnie teraz to, co dzieje się przede mną, oraz oczywiście na poboczach (szczególnie tych bez barierek!). Instruktorka poleca, żeby wjeżdżając w zakręt przede wszystkim obserwować jego koniec, to powoduje, że w połowie nie zostajesz zaskoczony, kiedy się na przykład się zacieśni, czy znajdzie się w nim przeszkoda. Metoda przydatna w każdych warunkach, ale w tak śliskich, zimowych i zdradzieckich, szczególnie istotna i godna polecenia każdemu.

d3pjl6c

Co pewien czas widzę tylko mrugającą kontrolkę ESP, co jasno daje do zrozumienia, że bez elektroniki musiałbym napracować się znacznie intensywniej. To prawda, może współczesne samochody jeszcze nie jeżdżą same, ale zdecydowanie powodują, że jesteśmy "lepszymi kierowcami". Pytanie ilu z nas, kierowców na całym świecie uniknęło poważnych wypadków dzięki tym wszystkim elektronicznym zaworom bezpieczeństwa (ASP, ESP itp)?

Klasa M jedzie dalej. O ile na prostej reakcja na każde wciśnięcie pedału gazu powoduje, że przyspieszam bez żadnego opóźnienia, to w ciasnych zakrętach sprawa wygląda już nieco inaczej. Tutaj zmiennych jest znacznie więcej. Zbyt dużo momentu obrotowego na kołach może spowodować wypadnięcie z drogi. Dlatego 4Matic działa stanowczo, co oznacza "zduszenie" auta, przez przyhamowanie odpowiednich kół i ograniczenie mocy napędu.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Wszystko oczywiście odbywa się elektronicznie i bez jakiejkolwiek ingerencji kierowcy. Klasa M opcjonalnie posiada również możliwość dokupienia systemów ON&OFFROAD oraz ACTIVE CURVE SYSTEM, które docenią ci, którzy swoim luksusowym SUV-em zjeżdżają również z utwardzonych dróg w średnio trudny teren.

d3pjl6c

Wszystko to przy zredukowanym zużyciu paliwa, w wersji ML 250 BlueTEC wynoszącym (rekordowe w swojej klasie) 6 litrów na 100km, co przy spokojnej jeździe gwarantuje 1500 km na jednym baku. Wyposażenie oraz komfort podróżowania jest, jak przystało na Mercedesa, wzorowy. Może tylko fotele są nieco zbyt obszerne, choć bardzo komfortowe (zapewne przystosowane dla amerykanów), to przydałoby się nieco więcej trzymania bocznego. Ale zawsze można przecież nieco przytyć i się dopasować.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Po kilku rundach po tej wymagającej i przepięknej trasie, następuje zmiana aut. Wślizguję się do limuzyny klasy wyższej, czyli modelu E 250 CDI 4Matic. Tutaj sytuacja staje się jeszcze ciekawsza. Zupełnie inna charakterystyka samochodu powoduje, że trasę pokonuję znacznie szybciej i, o dziwo, z jeszcze większą pewnością siebie oraz samochodu.

Pod maską znajduje się wysokoprężny silnik 2,1 litra o mocy 204 KM. Spalanie tej wersji wynosi 5,6 l/100 km. Nieco ponad 1600 kg i bardziej "drogowe" zawieszenie powodują, że auto sprawuje się zdecydowanie stabilniej, co jest oczywiście naturalne. Również bardziej bezpośredni układ kierowniczy przekazuje więcej informacji o drodze niż w wielkim SUV-ie. Oznacza to, że zaskoczenie w zimowych warunkach jest jeszcze większe. Aż ciężko uwierzyć, że całkowicie ośnieżona droga może nie sprawiać większych problemów przy prędkościach z jakimi podróżuję.

Trzeba przyznać, że gdyby droga nie była zamknięta specjalnie dla nas, momentami łamałbym polskie ograniczenia prędkości... i to te na autostradowe! Klasa E nie dość, że daje sporo przyjemności z jazdy, to jak przystało na Mercedesa, jest bardzo komfortowa. Z pewnością i trakcją na ośnieżonym odcinku nie ma żadnych problemów. Sytuacja wygląda jednak podobnie przy pokonywaniu ostrych nawrotów, samochód prze do przodu, ale czuć zdecydowaną ingerencję układu hamulcowego i na powtórne ostre przyspieszenie trzeba poczekać, aż system uzna, że jest bezpiecznie.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Oferta modeli Mercedesa wyposażonych w 4Matic jest bardzo szeroka i łatwiej wymienić, które samochody nie są w niego wyposażone, niż te, które go posiadają. Odpychając się na wszystkie cztery koła możemy pojechać i klasą C, przez wyższe klasy E, CLS czy S, dalej wielką klasą R, wszystkimi SUV-ami i crossoverami, na luksusowej klasie CL kończąc. 4Matic nie jest z pewnością jedyną słuszną drogą. Inni producenci również posiadają swoje autorskie systemy napędu na wszystkie koła, jednak, jeżeli ktoś zdecydował się na Mercedesa, i oczekuje bądź wymaga ponadprzeciętnych właściwości drogowych w trudnych warunkach, 4Matic jest wyborem godnym uwagi, żeby nie powiedzieć, oczywistym.

Za około 10 tysięcy złotych więcej (w przypadku klasy E), otrzymamy zdolności, które nie są może efektowne, ale za to szalenie funkcjonalne. Zyskamy pewność prowadzenia i przede wszystkim pokłady bezpieczeństwa. Jeszcze nikt nie wymyślił lepszego antidotum na zimowe warunki drogowe niż napęd 4x4, a Mercedes nie miał nigdy lepiej dopracowanego systemu 4Matic.

Michał Grygier

d3pjl6c
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3pjl6c
Więcej tematów