McLarenowi grożą poważne sankcje
Podczas niedawnego wyścigu o Grand Prix Monaco kierownictwo zespołu poleciło Lewisowi Hamiltonowi zmniejszenie tempa po pierwszej zmianie opon i tankowaniu oraz nieatakowanie prowadzącego w stawce dwukrotnego mistrza świata Fernando Alonso. Władze teamu McLaren tłumaczą tę dyspozycję obawą o rozbicie któregoś z bolidów w przypadku walki na torze. Na mecie Hamilton zameldował się tuż za Alonso.
Wydawanie poleceń o niewyprzedzaniu lub przepuszczaniu kolegi z zespołu jest zabronione od pamiętnego wyścigu o Grand Prix Austrii w 2002 roku. Rubens Barrichello przepuścił wtedy walczącego o tytuł mistrza świata Michaela Schumachera. Ferrari zostało ukarane grzywną w wysokości miliona dolarów (połowa kwoty w zawieszeniu).
"Jeśli potwierdzi się, że wydane zostały polecenia dotyczące ustalenia kolejności kierowców na mecie, to McLaren będzie miał wiele szczęścia jeśli spotka ich kara tak łagodna jak grzywna dla Ferrari pięć lat temu" - przyznał Ecclestone.
"Obok kary finansowej grozi im nawet wykluczenie z mistrzostw albo odjęcie punktów. Biorąc pod uwagę środki finansowe zespołu zwykła grzywna nie przyniesie takiego efektu jak pozbawienie punktów" - dodał.
Zdaniem szefa Formuły 1 ewentualna kara finansowa może przekroczyć rekordowe pięć milionów dolarów jakie nakazano zapłacić organizatorom ubiegłorocznego wyścigu o Grand Prix Turcji za wykorzystanie ceremonii wręczenia nagród dla celów politycznych.
Eccelstone podkreślił, że żadne kary nie spotkają kierowców.