Mandaty uzależnione od pensji również w Polsce?
Wysokość mandatów w Polsce jest niższa niż w innych europejskich krajach. Z drugiej strony można powiedzieć, że Polacy zarabiają mniej, więc kary i tak są dotkliwe. Jednak dla jednego przeciętny mandat w wysokości 200 zł to spory wydatek, ale bogatsza osoba się nim nawet nie przejmie. Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej ma pomysł jak rozwiązać problem, aby kara była równie dotkliwa dla każdego kierowcy. Wiceminister Zbigniew Rynasiewicz uważa, że wysokość mandatów powinna być uzależniona od zarobków.
Kwota mandatu, którą musi zapłacić kierowca łamiący przepisy, w większości państw jest z góry ustalona. Jednak w Finlandii i Szwajcarii sytuacja wygląda inaczej. W tych krajach wysokość mandatu jest zależna od zarobków kierującego. Ma to zapewnić, aby niezależnie od jego zamożności kara była równie dotkliwa i dyscyplinująca. Wiceminister transportu Zbigniew Rynasiewicz uważa, że podobny przepis powinien być wprowadzony w Polsce. Twierdzi on, że takie rozwiązanie będzie bardziej sprawiedliwe. Choć argument „sprawiedliwości” można podważać, to wydaje się, że najważniejsza jest sama kara. Jeśli bogaty kierowca płaci taki sam mandat, jak osoba dużo mniej zamożna, to kara jest dla niego zdecydowanie mniej dotkliwa.
Pomysł uzależnienia wysokości mandatu od zamożności kierowcy dopiero jest formułowany, ale możliwe, że już za rok, albo dwa zostanie on wprowadzony w życie. Problemem może być ustalenie w chwili zatrzymania, jakiej wysokości mandat należy wystawić. Wydaje się, że niezbędne jest, aby funkcjonariusze mieli stały dostęp do danych urzędu skarbowego i na ich podstawie mogliby ustalać kwotę kary. Powstają też wątpliwości, czy nowe przepisy nie doprowadzą do tego, że policjanci będą skupiać się na łapaniu kierowców w droższych samochodach, gdyż w takich przypadkach łatwiej będzie o wysoki mandat.
Na razie nie wiadomo jak dokładnie miałaby być obliczana stawka mandatu, ani jaka miałaby być maksymalna jego kwota. Jak sytuacja wygląda w innych krajach, gdzie wysokość kary uzależniona jest od zarobków? W Finlandii zdarzały się już mandaty za równowartość 600 tys. zł za przekroczenie prędkości o 40 km/h. Jeszcze wyższe kwoty musieli płacić milionerzy jadący zbyt szybko w Szwajcarii. Rekordowy mandat wystawiony w 2010 roku opiewał na kwotę będącą równowartością 2,7 mln zł. W tym przypadku na wysokość kary złożył się nie tylko gruby portfel kierowcy, ale też prędkość blisko 300 km/h, z którą podróżował po autostradzie swoim nowym Mercedesem SLS AMG.
(źródło: RMF FM)
sj, moto.wp.pl