Małysza nie zniechęca wypadek Kubicy
Adam Małysz pod koniec czerwca wystartuje w rajdzie terenowym Wrocław - Drezno. Wybitny polski skoczek narciarski pojedzie Porsche Cayenne w barwach zespołu RMF Caroline Team. "Orzeł z Wisły" przygotowuje się do tej imprezy z wielkim zapałem, którego nie osłabia nawet ciężki wypadek Roberta Kubicy w rajdzie Ronde di Andora.
Małysz przyznaje, że na początku treningów za kierownicą swojego Porsche trochę się obawiał, ale z czasem nabierał pewności. - Po każdym treningu, nawet gdy jestem skrajnie zmęczony, mam ochotę wrócić za kierownicę - wyznaje 4-krotny mistrz świata w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Myślę, że w bardzo krótkim okresie sporo się nauczyłem. Nie spodziewałem się nawet, co można wyczyniać tym samochodem. Kilka razy miałem na liczniku prawie 200 km/h, ale tylko momentami, bo trenowałem głównie na wałach przeciwczołgowych - opowiada Małysz.
Do startów w rajdach nie zniechęcają go nawet częste w tym sporcie wypadki, takie jak ten, któremu w lutym uległ Robert Kubica. W rozmowie z "PS" Małysz odniósł się do tego wydarzenia.
- To na pewno sport ekstremalny, dlatego jakiś lęk jest. Jednak zawsze powtarzałem, że skoki narciarskie też są bardzo niebezpieczne. Zresztą rajdy płaskie troszkę się różnią od tych terenowych. Tutaj siedzi się w potężnym samochodzie, a i jeździć trzeba nieco wolniej, ostrożniej. Więc nie boję się. Życie jest tak krótkie, że trzeba robić to, co się uwielbia. Spełniać swoje marzenia - mówi "Przeglądowi Sportowemu" wybitny polski skoczek.
WP.PL