Małysz zdradził co się z nim działo na 11. etapie

Załoga RMF Caroline Team Adam Małysz/Rafał Marton na 11. etapie Rajdu Dakar z powodu awarii sprzęgła zanotowała duże straty i straciła znakomite (jak dla debiutanta, którym jest Małysz) 33. miejsce w klasyfikacji generalnej. "Orzeł z Wisły" wyjaśnił, że powodem jego problemów był dający się we znaki wszystkim uczestnikom rajdu fesz fesz.

- Sprzęgło padło nam już na pierwszym OS-ie - powiedział Małysz na swoim wideoblogu na stronie zespołu RMF Caroline Team. Do mety zabrakło nam może 40-50 kilometrów. Mirek Zapletal, który nas naprawiał mówił, że do sprzęgło cały czas ślizgało się przez fesz feszu (drobny piasek, charakterystyczny dla południowoamerykańskich wydm - przyp. WP), który dostał się do środka.

- Dojechaliśmy do mety pierwszego OS-u, ruszyliśmy w dojazdówkę, a tam tarcza sprzęgła się uspokoiła i nie była już taka gorąca jak wcześniej. Wtedy sprzęgło działało lepiej. Potem jednak był drugi OS - na nim przejechaliśmy może 10-20 kilometrów pod górę w fesz feszu i znów odmówiło posłuszeństwa - opowiada Małysz.

Potem jeszcze holowali nas Czesi od Lopraisa (Ales Loprais to jeden z najlepszych "dakarowców" wśród kierowców ciężarówek. W tym roku miał wypadek na 9. etapie i wycofał się - przyp. WP). Następnie poczekałem aż sprzęgło ostygnie, żeby zjechać w jakieś lepsze miejsce i czekałem na Mirka. Wróciliśmy około pierwszej, trochę snu i za chwilę start do kolejnego etapu - relacjonuje swoje przygody na 11. etapie Rajdu Dakar Adam Małysz.

Najważniejsze, że Adam Małysz i Rafał Marton dotarli do mety, zmieścili się w limicie spóźnień i mogą dalej rywalizować. Kierowcy samochodów na trasę 12. etapu wyruszą dopiero około 17:20. Odcinek specjalny ma długość 245 kilometrów, ale dojazdówka aż 412.