Małysz: zawiść ludzka jest duża...
Rodzinna Wisła to bez wątpienia bardzo ważna miejscowość dla Adama Małysza. Wybitny polski skoczek narciarski mieszka tam od urodzenia, tam jest cała jego rodzina. Jednak "Orzeł z Wisły" nie boi się przyznać, że czasami ma tej Wisły dość.
- Wisłę bardzo lubię. Tam jest cała moja rodzina i byłoby mi ciężko się wyprowadzić. Ale czasem ta Wisła strasznie daje mi w tyłek i chętnie bym się wyniósł - wyznaje Małysz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
4-krotny mistrz świata w skokach narciarskich, który od niedawna jest kierowcą rajdowym, ma do mieszkańców Wisły żal z kilku powodów.
- Nie wiem, czy moją galerię odwiedziło choć 15 procent mieszkańców - mówi. Ekstremalne przypadku są takie, że czasem sąsiadujący z galerią właściciele kiosków czy butików nie potrafią powiedzieć turystom, gdzie mogą obejrzeć moje trofea. Zawiść ludzka jest duża i czasem aż mi przykro - komentuje słynny polski skoczek.
- Jakby nie było, wielu tych drobnych sklepikarzy przez lata "jechało" na moim sukcesie - słusznie zauważa Małysz.
Mimo wszystko "Orzeł z Wisły" nigdy na poważnie nie rozważał przenosin do innego miasta, choć swego czasu bardzo zabiegało o niego Zakopane.
- Sześć lat temu kupiłem działkę w Zakopanem i po Wiśle poszła plotka, że wyjeżdżamy. Robili różne zabiegi, żebyśmy zostali, choć my nie mieliśmy zamiaru się wyprowadzić - wyjaśnia "Gazecie Wyborczej" czterokrotny medalista zimowych Igrzysk Olimpijskich.
WP.PL (woy)