Małysz zadowolony z jazdy na trudnym odcinku
Adam Małysz ukończył na piętnastym miejscu jeden z najtrudniejszych etapów Rajdu Dakar, prowadzący z Fiambali do Copiapo w Chile. Po przekroczeniu Andów przełęczą Św. Franciszka (4748 m n.p.m.), rywalizowano na 319-kilometrowym odcinku specjalnym wytyczonym na pustyni Atakama.
- Na początek mieliśmy trudną, 400-kilometrową dojazdówkę przez bardzo wysokie góry. Przekroczyliśmy wysokość 4 700 metrów, a na start do oesu zjechaliśmy na 2 600 metrów. Nie zaczęliśmy odcinka najlepiej, bo w kurzu za innymi samochodami pojechaliśmy prosto. Zjechaliśmy do wąwozu i musieliśmy wracać na trasę. W tym momencie minął nas Australijczyk w Toyocie i dwa Mini. Oni również znaleźli się w wąwozie, ale pojechali dołem. My podjechaliśmy na górę - i wtedy rywale wyprzedzili nas o parę minut. Na pierwszym waypoincie zajmowaliśmy 30. miejsce - usłyszeliśmy od Małysza.
- Dojechaliśmy do wydm. Pierwsze wydmy pokonaliśmy na wysokim ciśnieniu w kołach. Przed drugim pasem wydm, na 194. kilometrze już zmniejszyliśmy ciśnienie, bo nie było żartów. Przejechaliśmy bez zakopania samochodu i jestem super zadowolony. Do mety pozostały dwa dni. Końcówka Dakaru jest najgorsza. Wydaje się, że to już z górki. Każdy jedzie rozkojarzony i wtedy łatwo o błędy. Czekają nas jeszcze dwa trudne etapy. Trzeba skoncentrować się na każdym z nich, nie myśleć o mecie, jechać spokojnie i z głową - dodał były skoczek narciarski.
W łącznych wynikach Dakaru, Adam Małysz i Rafał Marton nadal zajmują 14. miejsce.
Źródło: GoRally
ll/moto.wp.pl