Małysz: noszę już 7 kilogramów więcej
Adam Małysz od kilku miesięcy nie jest już skoczkiem narciarskim, ale wciąż interesuje się tym, co dzieje się w kadrze Polski. - Kiedy widzę skaczących chłopaków, sam chciałbym jeszcze założyć narty - wyznaje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Kiedyś gdy Małysz widział kolegów na skoczni, nie mógł sobie wybaczyć, że jego tam nie ma. Teraz podchodzi do tego inaczej. - To chyba dlatego, że przecież przygotowywałem się do tego kroku. Gdybym zakończył karierę z dnia na dzień, byłoby mi znacznie trudniej. Nawet teraz, gdy tylko śledzę transmisje. Na szczęście te dylematy już za mną - opowiadał "Orzeł z Wisły", który od kwietnia nie jest już skoczkiem, a kierowcą rajdowym.
- Każdy ma jakąś granicę, po dojściu do której powinien dać sobie spokój. Ja swoją zobaczyłem, więc nie odczuwam tego tak bardzo, nie czuję żalu, chociaż... No dobrze, przyznaję, że kiedy widzę skaczących chłopaków, sam chciałbym jeszcze założyć narty - dodaje Małysz.
Czy czterokrotny zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata byłby jeszcze w stanie oddać dobry skok? - Skoczyć pewnie bym skoczył. Noszę już jednak na sobie siedem kilogramów więcej, więc pewnie ta próba nie byłaby tak długa jak kiedyś - przyznaje Adam Małysz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
WP.PL