Adam Małysz po raz pierwszy pojedzie w rajdzie Dakar, ale od czego bardziej doświadczeni koledzy? Były skoczek narciarski ma w Ameryce Południowej kilka gadżetów, które ułatwią mu przetrwanie najbliższych dwóch tygodni.
Podczas gdy mechanicy uwijali się jak osy przygotowując jego samochód do rajdu, kierowca RMF Caroline Team pomału przeglądał torby, które dojechały do Mar del Plata w różnych ciężarówkach. – Nie do końca pamiętam, co tu mam. Pakowałem się w listopadzie, więc pozapominałem – śmiał się.
Faktowi udało się podejrzeć, czym Małysz będzie dysponował walcząc z bezdrożami w Argentynie, Chile i Peru. Do jego tajnych broni można zaliczyć butlę z tlenem. Biały pojemnik z gazem będzie przydawać się w wysokich górach. Fragmenty odcinków specjalnych podczas rajdu często przebiegają na wysokości przekraczającej 3 tysiące metrów nad poziomem morza. Podczas szóstego etapu w Andach zawodnicy ponad 100 kilometrów pokonają na wysokości ponad 4 kilometrów, a jedna z przełęczy na granicy argentyńsko-chilijskiej znajduje się na wysokości ponad 4 800 metrów!
Powietrze jest tam bardzo ubogie w tlen, więc oddychanie nieprzyzwyczajonemu do takich warunków organizmowi sprawia wielkie trudności. Na mecie na Małysza będzie czekała butla z porcją świeżego tlenu, który pomoże zregenerować siły kierowcy.
– Fajnie, ale to jest prawdziwy bajer – stwierdził Adam wyciągając z torby pokrowiec, w którym szybko można wysuszyć ubrania. – Wystarczy przez tą kratkę podłączyć go do dmuchawy i gotowe – chwalił się Adam. Wynalazek rodem jak z filmu szpiegowskiego na pewno się przyda. W Mar del Plata, skąd ruszy Dakar, temperatura mocno przekracza 30 stopni i wszystkie ubrania błyskawicznie robią się mokre. W głębi kontynentu upały mają być jeszcze większe, a wnętrze samochodu Małysza nagrzewa się niczym piekarnik.
Polecamy na Fakt.pl:
Peszko zagra w Rosji?!