Małysz: dramatyczny poniedziałek, zakopaliśmy się
Adam Małysz zakończył trzeci etap Rajdu Dakar na 23. miejscu. Do mety nie dojechał inny polski kierowca, Krzysztof Hołowczyc, który miał wypadek i z urazem żeber oraz kręgosłupa został przetransportowany do szpitala. - To był dramatyczny poniedziałek - powiedział Małysz po tym, jak dotarł do mety etapu Pisco - Nazca o długości 343 km (OS 243 km).
- To był dramatyczny poniedziałek. Na odcinku do Nazca Krzysztof Hołowczyc, który był jednym z faworytów Rajdu Dakar, miał poważny wypadek i trafił do szpitala. My jechaliśmy dobrze, ale niestety, 700 metrów przed metą zakopaliśmy auto na wydmie. Odkopanie zajęło nam jakieś 12 minut. Wszystko dlatego, że chyba już trochę wyluzowałem. W tamtym miejscu było bardzo dużo ludzi i nieco zwolniłem - przyznał kierowca jadący Toyotą HiLux.
- No cóż, jestem człowiekiem. Ktoś powie, że mogłem iść na żywioł i liczyć, że kibice uciekną. Jednak południowoamerykańscy fani rajdów potrafią być nieobliczalni. Kiedy zdjąłem nogę z gazu, auto się zakopało. Wyjeżdżaliśmy metr po metrze. Ludzie niby pomagali, ale też trochę przeszkadzali, robili zdjęcia. Gdy my podnosiliśmy auto, oni nasypywali piach pod koła - opowiada Małysz o tym, co działo się tuż przed finiszem trzeciego etapu. Co ciekawe aż do szóstego pomiaru czasu naszemu byłemu skoczkowi szło świetnie i utrzymywał się w czołowej piętnastce.
Małysz nie ma wątpliwości, że z każdym startem łatwiej odpowiednio zareagować w stresującej czy trudnej sytuacji:
- Doświadczenie też robi swoje. Albo jedziesz, jakbyś grał o wszystko, albo się zakopujesz. Ogólnie jestem bardzo zadowolony. Auto jest całe, choć były dzisiaj niebezpieczne momenty. Na ściętej wydmie oderwały się wszystkie koła i lecieliśmy w dół. Toyota ma niesamowitą moc. W ubiegłym roku byłem bardzo niezadowolony po każdym odcinku, bo brakowało tej mocy. Widzieliśmy dzisiaj van Merksteijna. Wyprzedził nas jak rakieta i za chwilę wywinął osiem salt. Auto jest złamane. A to doświadczony rajdowiec z wieloletnią praktyką. To nauka również dla mnie, że na Dakarze trzeba jechać z głową - zakończył Adam.
Dodajmy, że wspominany przez Małysza Peter van Merksteijn (podobnie jak polski kierowca jadący Toyotą Hilux) po trzecim etapie wycofał się z rajdu. Po dwóch etapach zajmował 18. miejsce w klasyfikacji kierowców samochodów. Holender to były uczestnik rajdowych mistrzostw świata (WRC), a także słynnego 24-godzinnego wyścigu Le Mans.