Małysz dachował w Żaganiu
Adam Małysz miał wypadek na poligonie wojskowym w Żaganiu. Jego auto dachowało. Na szczęście były skoczek nie ucierpiał w wypadku - podaje TVN 24. - Nic wielkiego się nie stało - przyznał były znakomity skoczek narciarski.
Do wypadku doszło podczas imprezy, na której podejmowano próby pobicia rekordu prędkości na poligonie w Żaganiu. Były polski skoczek stracił panowanie nad pojazdem i jego auto dachowało. Na szczęście nic poważnego się nie stało i Małysz o własnych siłach opuścił auto.
- Natychmiast zgasiłem samochód i podjąłem próbę wyjścia przez lewe drzwi. W końcu wydostałem się prawymi. Wypadek wydarzył się kiedy wchodziłem w ciasny zakręt, odjąłem gazu i poleciałem na dach - powiedział Małysz w wywiadzie dla TVP Info.
Jak podaje stacja, ze wstępnych informacji wynika, że Małysz pędził na zakręcie około 170 kilometrów na godzinę.
- Nic wielkiego się nie stało. Najważniejsze jest to, że pobiliśmy rekord prędkości. To może zabrzmieć dziwnie, ale to dachowanie było zwykłym wypadkiem przy pracy. Po prostu należy się do tego przyzwyczaić. Samochód nie jest bardzo zniszczony, więc jest dobrze - powiedział na antenie "TVN24" Małysz.
Były znakomity skoczek narciarski wyznał także, jakie są jego najbliższe plany. - Planujemy dalsze treningi. Udajemy się do Maroka, by ćwiczyć w ciężkich, pustynnych warunkach - przyznał Małysz, który mimo wypadku znajdował się w nie najgorszym nastroju.
Zespół RMF Caroline Team, w którego barwach startuje Małysz, intensywnie przygotowuje się do wzięcia udziału w styczniowym rajdzie Paryż - Dakar.