Małysz: czułem się okropnie
Tragiczna śmierć Pawła Karelina, który 9 października zginął za kierownicą własnego samochodu wstrząsnęła całym narciarskim środowiskiem. Poruszony dramatem rosyjskich skoków jest także Adam Małysz, który znał Karelina ze skoczni. - To wielki szok i ogromna strata dla Rosjan przed igrzyskami w Soczi - przyznał najlepszy polski skoczek w historii.
Małysz, który obecnie przygotowuje się do startu w Rajdzie Dakar był zszokowany informacją o śmierci Karelina. Gdy poinformowano, że Rosjanin prowadził auto po pijanemu, zdziwienie u Małysza ustąpiło. - To wszystko wyjaśnia - mówi czterokrotny medalista olimpijski (z Salt Lake City i z Vancouver).
- Jeździłem niedawno w specjalnych alkogoglach, które imitują jazdę po pijanemu. Widziałem drogę tak, jak widzi ją kierowcą mający 1,5 promila alkoholu we krwi. Wszystko się rozmazywało. Po alkoholu nigdy nie wsiadłem i nie wsiądę za kierownicę, ale jadąc w "alkogoglach" czułem się okropnie. Masz kłopot z oceną odległość, reakcja jest opóźniona. Jeżdżąc po alkoholu, z góry skazujesz się na przegraną i nieszczęście - uważa zawodnik RMF Caroline Team.
Już od kilku miesięcy Małysz przygotowuje się do startu w Rajdzie Dakar. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznaje, że na początku jego przygody z rajdami samochodowymi pojawiały się u niego chwile zwątpienia. W skokach też tak było. Kiedy powielałem błędy i nic mi się nie udawało, chciałem odstawić narty. Tak samo jest w rajdach. W Maroku też taz przeleciały mi przez głowę głupie myśli. Ale na szczęście szybko mi przeszło - zdradza "Wiślanin".
- Czy już odnalazłem się w rajdach? Za wcześnie na jednoznaczną odpowiedź. Najtrudniejszy start, czyli Dakar, wciąż przede mną. Po nim będę mądrzejszy, zobaczę, jaka to przygoda, a jaki ciężar i wysiłek. Wszystko, co dotąd robiłem, sprawiało mi wielką satysfakcję. Ale to był tylko przedsmak. Dakar chce przejechać od startu do mety - zapowiada Małysz.
Po zakończeniu przez Małysza przygody ze skokami narciarskimi liderem polskiej ekipy będzie od tego sezonu Kamil Stoch. Czy 24-letni zawodnik udźwignie ten ciężar? Małysz jest przekonany, że tak.
- Kamil ma ogromne predyspozycje do tego, by zajmować miejsca w czołówce PŚ. Poczekajmy jednak do startów. Czy mnie nie ciągnie na skocznie? Przyznam, że nie miałem nawet czasu o tym pomyśleć. Pogodziłem się z tym, że ze skakaniem koniec. Kiedyś to musiało nastąpić, mam teraz inne życie - zakończył.
WP.PL/GAZETA WYBORCZA