Trwa ładowanie...
03-06-2013 15:10

Magia Mini: najszybszy model w historii marki!

Magia Mini: najszybszy model w historii marki!Źródło: janzagrodzki.com
d20ymau
d20ymau

Są samochody, które nie spełniają tylko funkcji produktu do przemieszczania się, są całe marki, które pretendują do bycia ikoną popkultury. Mini zdecydowanie do takich należy. Nie jest czysto funkcjonalnym producentem skupiającym się na użyteczności, są dziesiątki lepszych pod tym względem aut i marek. Jednak Mini to coś więcej. To pomysł na samochód, który bawi, cieszy i powoduje niekończący się uśmiech na twarzy kierowcy.

Właściwie można powiedzieć, że ten uśmiech był pobocznym powodem powstania tych aut. Problem - choć dla niektórych to wcale nie problem - wszystkich Mini, to fakt, że są horrendalnie drogie. Droższe, niż możesz się tego spodziewać. Droższe niż na to wyglądają, ale jak już wsiądziesz, wpasujesz się w fotel, włączysz silnik, chwycisz masywną, niemal idealną kierownicę i zdecydujesz się na naciśnięcie pedału gazu, poczujesz, że każda z tych przesadzonych złotówek w cenniku ma swój sens. A później, jak już wyjeździsz cały bak paliwa (co oczywiście staje się zbyt szybko), to zastanowisz się, czy nie dopłacić producentowi, tak będziesz zadowolony z tego auta! Ale, nie każdego. Mówię bowiem przede wszystkim o samochodach z najwyższej półki w gamie Mini. O wersjach, które potrafią nie tylko szokować ceną, ale też osiągami i możliwościami drogowymi, czyli John Cooper Works.

(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

Mało kto miał przyjemność podróżować oryginalnym Mini. To co znamy pod tą uroczą nazwą produkowane było przez wielu brytyjskich producentów, ale wszystkie łączyło jedno - były niebywale zabawne w wyglądzie, i niebywale poważne jeżeli mówimy o ostrej, sportowej wręcz przyjemności z jazdy! Gdy kilkanaście lat temu BMW postanowiło wskrzesić to auto (właściwie całą markę), postanowiło przekazać coś więcej. Poszperało w DNA oryginalnego Mini, splotło to wszystko ze swoją ponadprzeciętną umiejętnością tworzenia aut dających ogrom przyjemności z jazdy, i całe to doświadczenie (stare i nowe) połączyło we współczesnych samochodach Mini! Wygląd - nawiązujący do pierwowzoru - był na ustach wszystkich, a być powinno coś zupełnie innego. Technologia!

d20ymau

Dawne Mini wygrywało rajdy, w tym najsłynniejszy, Monte Carlo, prowadziło się wybornie. Nowe Mini, nie inaczej. Choć w rajdach sukcesów już brakuje jak powietrza. Oprócz tego, że zazwyczaj jest odbierane jako „gadżet” współczesnego modnego obywatela (najczęściej obywatelki). To atrybut prestiżu. Ale właśnie jazda to najważniejszy atrybut tego producenta. Dlatego dział PR-u i marketingu bez obaw organizuje takie imprezy jak Mini Drive. To możliwość spotkania wszystkich najciekawszych modeli tej marki. Mówiąc najciekawszych, mam na myśli najszybszych, najbardziej sportowych, najostrzejszych. I choć większość wygląda niepozornie, to w błędzie jest ten, kto uważa Mini to tylko zbyt drogi gadżet dla tych, którym zależy wyłącznie na wyglądzie. Spotkania na torach pozwalają „zainteresowanym” posmakować każdy model. A jest z czego wybierać - przyjemnością obdarowują takie auta jak: Mini Countryman John Cooper Works, Paceman, Cabrio i Roadster.

(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

Countryman John Cooper Works zadziwia, jest największy z całej gamy, najbardziej „zwyczajny”, i sprawia najmniej sportowe wrażenie. Wszystko spowodowane właśnie rozmiarami. Jednak nie można mu odmówić słabych właściwości jezdnych. Absolutnie! Jeździ świetnie. A całość okraszona usprawnionym zawieszeniem, układem kierowniczym oraz oczywiście jednostką napędową o pojemności ledwie 1,6 litra. Dlaczego ledwie? Bo oferuje aż 218KM! Pozwala to na przyspieszenie do pierwszej setki w czasie 7 sekund. Dużo? Mało? Gorzej niż pozostałe modele, bo i więcej trzeba rozpędzić - masa własna wynosi nieco ponad 1400kg.

(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

O dwieście kilogramów mniej do dźwigania ma ten sam silnik w modelu Roadster. Nawet biorąc pod uwagę, że obniżono moc do 211 KM, to i tak przyspiesza skuteczniej, bo setka pojawia się już po 6,7 sekundy (6,5 s ze skrzynią manualną). Jednak nie tylko suche cyfry imponują. Największe wrażenie robi dźwięk, przeciążenia i pęd powietrza opływający nadwozie psujący twoją fryzurę. Bo Roadster jest chyba najmniej funkcjonalnym samochodem na rynku. Jest mały, pomieści co niewielkie zakupy w swoim mikrym, 240-litrowym bagażniku, i wydaje się, że nikt przy zdrowych zmysłach tego auta nie kupi. I to za, co najmniej, 120 tysięcy złotych! W tej cenie masz piekielnie mocne kompaktowe hot-hatche, takie jak Golf GTI, Focus ST czy Megane RS. O wiele bardziej przystosowane do codziennego użytku.

d20ymau

Jednak w Roadsterze do głosu dochodzą tak unikatowe emocje, takie zespolenie z autem, że właściwie nie można się dziwić, że ten model przekonuje do siebie nabywców… jeździ piekielnie szybko i wspaniale. Jeżeli ktoś się zastanawia, czy dodać 20 tysięcy (to różnica pomiędzy wersją 122-konną, a JCW), to niech nawet się nie zastanawia, jeżeli kupi najsłabszy wariant, śmiało będzie mógł spojrzeć w lustro i nazwać siebie „idiotą”. Te 20 tysięcy to niewielki pieniądz za prawie 100KM różnicy, to już zupełnie inne wrażenia zza kierownicy.

(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

Mini Paceman John Cooper Works ALL4, to właściwie Countryman pozbawiony jednej pary drzwi. Prowadzi się podobnie jak większy i starszy brat. Osiągi także pochodzą z 1,6-litrowego silnika z turbodoładowaniem o mocy 218KM. Przyspieszenie podobne, właściwości drogowe w zasadzie takie same, może z delikatną przewagą Pacemana. To zdecydowanie dwa „najsłabsze” modele pod względem prowadzenia w gamie Mini. Co nie znaczy, że złe. Oj, nie! Prowadzą się bardzo dobrze, choć brakuje im tej wyjątkowości i geniuszu mniejszych modeli. Tego gokartowego sznytu. Jeszcze jedna uwaga - jak wybierasz Mini ze względu na przyjemność z jazdy, a nie z uwagi na to, że będziesz w nim dobrze wyglądać na mieście, to zdecydowanie wybierz skrzynię manualną. Działa precyzyjnie, konkretnie, ruch lewarka jest przyjemny, z wyraźnym i wskazanym oporem. Automat raczej nie pasuje do JCW. Niestety.

d20ymau

Co dalej? Można powiedzieć klasyka - Cabrio (w wersji Cooper S). Moc 184KM, a jakże, też z 1,6-litrowego silnika. Prowadzi się, tutaj też bez niespodzianek, wybornie. Oczywiście nie ma takiej sztywności jak wersja zamknięta, ale masz to głęboko w poważaniu, gdy siedzisz za kółkiem, depczesz z radością na przemian pedał gazu i hamulca i cieszysz się z każdego z tych 184 koni mechanicznych oferowanych w tej wersji. Bo w tak niewielkim aucie, taka moc potrafi narobić zamieszania. Do tego dochodzi pęd powietrza opływającego nadwozie, dzięki któremu jeszcze bardziej czujesz prędkość. Jest nieco bardziej użyteczny niż Roadster, choć mniej wyjątkowy. Nie jest tak precyzyjny jak Roadster. Aha, i oczywiście również występuje w wersji John Cooper Works, co oznacza 211KM pod maską. Jednak największe wrażenie, to z pewnością gwiazda całego dnia, robi Mini John Cooper Works GP! W swojej drugiej odsłonie, bo w przeszłości mieliśmy już przyjemność poznać auto okraszone literami GP.

(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

To samochód czysto „pokazowy”, i traktujcie go bardziej jako motoryzacyjną ciekawostkę. Bo tak trzeba określić auto, które powstanie w limitowanej liczbie 2000 egzemplarzy. Tylko. Dlatego obcowanie z nim trzeba nieco stłumić. Zawsze ma się takie obawy przed obcowaniem z rzadkimi samochodami. Czym się właściwie różni? Oczywiście bazuje na fabrycznej, topowej wersji John Cooper Works, która już jest wyjątkowo skutecznym motoryzacyjnym narkotykiem. Natomiast GP robi krok naprzód, w postaci delikatnie podniesionej mocy do 218 KM. Jednak nie samą mocą walczy GP. Poprawiono zawieszenie, które dodatkowo usztywniono (możliwość dodatkowego obniżenia o 20 mm). Jeżeli jeździmy szybciej, to warto też szybciej i skuteczniej się zatrzymać - dlatego poprawiono też układ hamulcowy, 6-tłoczkowe zaciski i wentylowane tarcze przednie w rozmiarze 330mm.

d20ymau
(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

Tyle jazda, ale aby dodatkowo wydane pieniądze nie poszły na marne, każdy z dwóch tysięcy egzemplarzy jest okraszony agresywnym, krzyczącym sportowością „bodykitem”. Nie do końca bezzasadnym, bo dodatkowe spojlery spełniają swoją rolę dodatkowego docisku. Nie brakuje też oczywiście odpowiednich logotypów. A co tam - niech wszyscy wiedzą że mam auto tak rzadkie, jak możliwość wypicia herbatki z Królową Wielkiej Brytanii, Elżbietą II! Również siedząc we wnętrzu nie zapomnisz, że masz absolutnie wyjątkowe auto. Fotele Recaro oraz… brak tylnej kanapy! Co w jej miejsce? Dodatkowa sztywność w postaci rozpórki. I właśnie to najbardziej zapada w pamięć - sztywność, precyzja prowadzenia, wręcz chirurgiczne doznania zza kierownicy. Do tego masa własna na poziomie tylko 1160kg, oraz specjalne opony semi-slick marki Kumho zapewniające (wraz z zawieszeniem) wspaniałe trzymanie w zakrętach (niezależnie czy szybkich,
czy wolnych i ciasnych).

d20ymau

Zmieniono także kąt ustawienia samych kół, aby zmaksymalizować użyteczność opon w zakrętach. Auto jeździ jak szaleniec. Zostało stworzone dla kierowcy. Reszta pasażerów w nim będzie zbyteczna. Właściwie powinien być tylko fotel kierowcy. To jedno z najlepszych przednionapędowych aut o zabarwieniu sportowym jakie można kupić.

(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

Silnik z dodatkową mocą jest niezauważalnie skuteczniejszy. Pierwsza setka pojawia się tylko o 0,2 sekundy szybciej (prawie nie do wyczucia), czyli w 6,3 sekundy. Przyspieszenia „użyteczne”, czyli na przykład z 80-120 km/h (tylko 4,8 sekundy) też nie pozostawiają złudzeń do osiągów GP2-ki. Prędkość maksymalna wynosi 242 km/h (dodatkowe 4 km/h względem JCW). Moment obrotowy 260 Nm dostępny jest już od 1750 obr./min.

d20ymau

To, że ten samochód będzie prowadzić się wyśmienicie, można było przewidzieć, ale że tak skromny 4-cylindrowy silnik, będzie brzmieć tak cudownie, tego się nie spodziewałem. W dodatku potrafi radośnie strzelić podczas zmiany biegów. Super! Brawa nie tylko za silnik, ale też układ wydechowy. Jednostka napędowa reaguje na gaz niczym pies obronny na napastnika. Ostro, raptownie, rasowo. Z ciekawostek mamy też fakt, że GP2 było badane i dopracowywane na słynnym torze Nurburgring, i nic w tym dziwnego, jednak zaskakuje to, że nowa wersja jest o całe 18 sekund szybsza od poprzednika! Uzyskała czas przejazdu jednego okrążenia na poziomie 8 minut i 23 sekund! Zostawiając w tyle wielu wydawałoby się mocniejszych rywali. To coś mówi.

(fot. janzagrodzki.com)
Źródło: (fot. janzagrodzki.com)

Oczywiście, raczej nikt, a przynajmniej niewielu, załapie się na tak wyjątkową limitowaną wersję. Ale, można przecież nabyć „zwykłą” wersję John Cooper Works, która wszak i tak jest bardzo niezwykła na tle rynkowej konkurencji. Na tyle niezwykła, że właściwie wyznaczająca wzorzec w swojej klasie.

Gama modeli Mini rozrosła się niczym grzyby po bardzo ulewnym deszczu, na bardzo żyznej ziemi. Kiedyś mogliśmy się cieszyć właściwie jednym modelem, teraz ciężko się połapać w tych wszystkich wersjach nadwoziowych, które w dodatku w większości są tak niecodzienne i wydawać się może, że nie mają prawa rynkowego bytu. To wszystko jednak udowadnia, że auta Mini nie są dla wszystkich. Są tak niecodzienne, tak wyjątkowe i tak fantastycznie prowadzące się, że potrzeba szczególnych motoryzacyjnych oczekiwań, aby stać się klientem Mini. I trzeba mieć dość głęboką kieszeń. Jednak, takich ludzi nie brakuje. I dobrze, bo brak marki Mini byłby dla motoryzacji wielką stratą.

Michał Grygier, moto.wp.pl

d20ymau
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d20ymau
Więcej tematów