Macau ulubiony, Monza najważniejsza
Prezentował nową edycję limitowanej serii zegarka, którego stylistyka inspirowana jest barwami jego kasku. Sam Kubica brał udział w pracach nad przygotowaniem swojego autorskiego chronometru, którego cena wynosi, bagatela, 3900 złotych!
Wbrew oczekiwaniom, Kubica nie otrzymał numeru 1 z limitowanej edycji, ale dopiero 1984, odpowiadający dacie jego urodzin. – Spokojnie, „jedynka” będzie bezpiecznie czekać w moim sejfie. Przekażę ją Robertowi w momencie, gdy po raz pierwszy stanie na szczycie podium. Myślę, że nie będziemy na to czekać zbyt długo – zapewniał prezes firmy Adrian Bosshard.
– Może być i tak, że ten zegarek zostanie w sejfie na zawsze – żartował kilka minut później Robert.
Kubicy dopisywał humor. Spytany przez prowadzącego konferencję Andrzeja Borowczyka o swój ulubiony tor, powiedział „Macau”, wymieniając słynną uliczną trasę, na której ścigał się w Formule 3 (F1 nawet tam nie jeździ).
Pożądaną nazwę „Monza” wypowiedział dopiero za drugim razem, zagadnięty o swój najważniejszy występ, który najdłużej zapadnie mu w pamięci: – Każdy miał coś szczególnego. Oczywiście moje pierwsze podium na torze Monza zapamiętam na długo i mam nadzieję, że nie będziemy czekać zbyt długo na następne, chociaż już kilka szans w tym roku zmarnowaliśmy. A najbardziej zapamiętam ten pierwszy wyścig, rok temu na Węgrzech – oznajmił Robert.