Lekarka ukarana mandatem za rozmowę w aucie o stanie pacjenta
Sąd Najwyższy Włoch podtrzymał wyrok o ukaraniu mandatem lekarki, która jadąc samochodem rozmawiała przez komórkę bez zestawu głośnomówiącego. Sąd odrzucił argumentację, że odebrała telefon od ordynatora kardiologii pytającego o pacjentkę w ciężkim stanie.
Włoskie media podały w czwartek, że Sąd Najwyższy (Kasacyjny) odrzucił odwołanie złożone przez lekarkę z Padwy, która zaskarżyła mandat, jaki wystawiła jej tamtejsza straż miejska w 2011 roku za prowadzenie samochodu na wiadukcie z telefonem w ręku. W miejscu tym nie było pasa awaryjnego, na który mogłaby zjechać, aby rozmawiać.
Kardiolog uzasadniła, że odebrała telefon od ordynatora szpitala, w którym pracuje. Przełożony poprosił ją o pilne informacje dotyczące pacjentki w stanie zagrożenia życia, leżącej na ich oddziale. Gdy przekazywała mu te wiadomości, została zatrzymana przez straż miejską i ukarana.
Według sędziów, którzy utrzymali wyrok sądu poprzedniej instancji, stan wyższej konieczności, na jaki powoływała się lekarka, może zostać wzięty pod uwagę wyłącznie w przypadku faktycznego i natychmiastowego niebezpieczeństwa. Przedstawione okoliczności, jak orzekł Sąd Najwyższy, nie zwalniają kobiety z odpowiedzialności za naruszenie przepisów. Dlatego musi ona zapłacić mandat - brzmi rozpowszechnione przez media orzeczenie.
Źródło: PAP
ll/moto.wp.pl