Le Mans: Sawicki skrzywdzony przez sędziów
Polak z Kudowej Zdroju rozpoczynał zawody z 8 pozycji, po tym jak w kwalifikacjach przyblokowało go kilku rywali. Damian popisał się pięknym startem i do pierwszego zakrętu wszedł już jako 3. Następnie, wdany w walkę z konkurentami nie zmieścił się w szykanie ścinając ją, ale zaraz potem przepuścił Szweda Jimmy Johanssona (GAG) z którym walczył o pozycję.
Mimo to, sędzia zawodów dopatrzył się przewinienia po stronie Polaka, uważając że zyskał on w ten sposób przewagę i ukarał go przymusowym przejazdem przez aleję serwisową ("drive through").
Kontrowersyjna decyzja sędziego przypominała identyczną z Grand Prix Belgii Formuły 1, gdy Lewis Hamilton walczył z Kimim Räikkönenem. Najdziwniejszym pozostaje fakt, iż tą samą szykanę na pierwszym okrążeniu ścięli także Thomas Marschall, Heiko Hammel oraz Christoffer Nygaard.
Na żadnego z nich nie została jednak nałożona nawet najmniejsza kara. Po odbyciu "drive through" Damian spadł na sam koniec stawki. Do końca wyścigu odrobił 5 pozycji, kończąc go na 11 miejscu. Na mecie strata Polaka do zwycięzcy wynosiła 29 sekund. Karny przejazd przez boksy z regulaminowym ograniczeniem prędkości to 35 sekund. Matematyka jest nieubłagana...
Damian Sawicki: "Już w kwalifikacjach czułem, że auto jest bardzo dobrze przygotowane. TLM pozytywnie mnie zaskoczył w pierwszym naszym wspólnym starcie. Leon z okrążenia na okrążenie prowadził się coraz lepiej. Po raz pierwszy w tym roku set-up został tak idealnie dobrany, aby opony pracowały coraz lepiej na dystansie wyścigu. Patrząc teraz na tabele czasów z zawodów okazuje się że byłem najszybszy na pełnym dystansie – oznacza to, że jechałem po wygraną. Tym bardziej, że auto z fabrycznego teamu SEAT Deutschland miało niesamowitego kopa. Wystartowałem bardzo czysto i już na kilkuset pierwszych metrach wyprzedziłem aż pięciu rywali... Niestety, po raz trzeci w tym roku zostałem okradziony ze zwycięstwa przez tego samego sędziego zawodów. Aż francuskie i niemieckie telewizje robiły ze mną wywiady na temat tej niesłusznej kary. Co ciekawe, kontrowersje zawsze mnie dotykają, gdy ten człowiek sprawuje funkcje dyrektora wyścigu. Tak było w Lausitz, na Nürburgringu i teraz tutaj w Le Mans. Szczerze powiem, że
mam tego już serdecznie dosyć! Na dzień dzisiejszy wiem jedno – w sezonie 2009 na pewno nie będę startował już w Supercopie. Pora na przejście wyżej, najprawdopodobniej do Mistrzostw Świata Samochodów Turystycznych WTCC. Rozmowy cały czas trwają."
Drugi wyścig weekendu w Le Mans rozpocznie się jutro (niedziela) o godz. 10:00.