Lauda broni Schumachera
Po GP Malezji jedną z najmocniej krytykowanych osób był Michael Schumacher. Media zarzuciły siedmiokrotnemu mistrzowi świata, że to on miał decydujący wpływ na błędne decyzje podejmowane przez Ferrari w trakcie rywalizacji. Teraz w obronie "Schumiego" stanął Niki Lauda.
Po GP Malezji prezydent Ferrari, Luca di Montezemolo, zwołał spotkanie na które Schumacher nie został zaproszony. To dziwne, zważywszy na fakt że tematem dyskusji miał być najgorszy od 1992 roku początek sezonu w wykonaniu zespołu Ferrari, a Schumacher pełni w nim funkcję dorady inkasując pięć milionów euro rocznie!
Francuskie media już obwieściły, że "mit Schumachera dobiegł końca". - Dla siedmiokrotnego mistrza świata powinno się mieć więcej szacunku - ripostował menadżer zawodnika, Willi Webber. Podobnego zdania jest Niki Lauda.
Były mistrz świata, podobnie jak inni, krytykował Ferrari za błędy popełnione w Kuala Lumpur, jednak stanął w obronie "Schumiego". Lauda uważa, że wina leży po stronie zespołu, a rola Schumachera jest zbyt niejednoznaczna.
- Jeśli byłbym szefem Ferrari, chciałbym mieć Michaela w boksach. Nie częściowo tu, a częściowo gdzieś indziej - powiedział.
- Jego decyzje i działania byłyby sto razy lepsze niż jakiegoś inżyniera. Co mogę powiedzieć Ferrari? Wykorzystajcie doświadczenie Schumachera! Nie ma nikogo lepszego - dodał Lauda.
Mówi się, że szef ekipy Ferrari Stefano Domenicali nie zamierza zabrać Michaela Schumachera do Szanghaju, gdzie odbędzie się najbliższy wyścig - Grand Prix Chin.
_ RAF _