Ładował akumulator z ulicznej latarni
Mimo siarczystego mrozu kierowca z Częstochowy znalazł sposób, aby jego samochód bez problemu zapalił. Podłączył akumulator do prostownika, a ten do ulicznej latarni. Za kradzież prądu grozi mu do 5 lat więzienia. Może też odpowiadać za stworzenie zagrożenia.
- Ten nietypowy sposób ładowania akumulatora zauważył policyjny patrol. Zdziwienie policjantów wzbudziły zwoje kabla, biegnące od zaparkowanego na osiedlowym parkingu opla do lampy ulicznej - powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka częstochowskiej policji podinsp. Joanna Lazar.
37-latek, po odkręceniu zabezpieczenia latarni, stworzył nielegalne przyłączenie do prądu. Za pomocą kilku przedłużaczy doprowadził energię do prostownika, który umieścił pod maską auta. Upewniwszy się, że akumulator jest w trakcie ładowania, poszedł do domu. Policjanci szybko ustalili, do kogo należy auto.
- Za takie "darmowe" ładowanie może grozić kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Gdy potwierdzi się, że kabel mógł zagrażać przechodzącym chodnikiem pieszym, mieszkaniec Częstochowy może odpowiadać za narażenie ich na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - zaznaczyła rzeczniczka.
tb/